MĄDRY RODZIC TO NAJLEPSZY PRZYJACIEL DZIECKA, CZYLI O FILOZOFII WYCHOWANIA WEDŁUG JASPERA JUULA.
Ostatnio wpadła mi w ręce niesamowita książka Jaspera Juula Rodzic jako przywódca stada. Jestem fanką
tego autora i jego filozofii na temat wychowania. Refleksje Juula przypominają
te Korczakowskie.
Juul w
swojej publikacji nie daje konkretnych metod na wychowanie dziecka. Dlaczego?
Twierdzi, że wyposażeni w metody, mamy skłonność, aby do każdego problemu
podchodzić w ten sam sposób. I ma rację! Przecież każde dziecko jest inne, na
jedno zadziała dana metoda, a na drugie nie. Ciągle należy poszukiwać – Korczak
też był tej samej myśli.
Jasper podkreśla
rolę autorytetu osobistego, który buduje się na poczuciu własnej wartości,
dobrej znajomości samego siebie, szacunku i zaufaniu do siebie oraz na
umiejętności poważnego traktowania innych ludzi. Autentyczność polega na tym, że poprzez swoje zachowanie i to, co
mówimy; pokazujemy drugiemu człowiekowi, kim naprawdę jesteśmy- tłumaczy
Juul. Antagonistyczną postawą jest granie jakiejś roli, której inni od nas
oczekują. To autentyczność jest potrzebna do budowania autorytetu osobistego i
mądrego przywództwa. To podstawa naszej marki. Oczywiście łatwiej nam –
dorosłym – ukrywać się za funkcją nauczyciela czy głowy rodziny niż przekonywać
ludzi do siebie własną osobowością. Jest to trudne, ale możliwe.
Każdy rodzic
popełnia błędy wychowawcze. Nie znam nikogo, kto mógłby mi posłużyć za wzór.
Jako rodzice wpadamy w rozmaite pułapki. Należy pamiętać, że za nasze błędy
odpowiadamy my, a nie nasze pociechy. Nie możemy winy spychać na dziecko, gdy
źle się zachowuje, a gratulować sobie, gdy jesteśmy dumni z jego poczynań. To rodzice
w całości odpowiadają za swoje dziecko i relacje z nim. Pamiętajmy, że jesteśmy
równi z dzieckiem pod względem godności. I znowu kłania się Korczak, który
stale podkreślał podmiotowość w kontakcie z wychowankami: Nie ma dzieci – są ludzie; ale o innej skali
pojęć, innym zasobie doświadczenia, innych popędach, innej grze uczuć.
Rodzice
powinni uwolnić się najpierw od ram narzuconych im wcześniej przez ich rodziców,
ponieważ każde dziecko jest inne, wyjątkowe. Tak jak i my- dorośli. Jedni i
drudzy muszą być dla siebie codzienną inspiracją. Dziecko kocha rodziców
bezwarunkowo i potrzebuje autorytetu, a nie bezwzględnego podporządkowania się
zasadom. Juul podkreśla: Dzieci nie
potrzebują aż tyle uwagi, ile się sądzi, że potrzebują – ale potrzebni im są
uważni dorośli, którzy mają do nich zaufanie i traktują poważnie ich reakcje. (…)
Rodzice mogą wtedy cieszyć się swoim dzieckiem, czuć się kompetentni i
wartościowi, zamiast zmagać się z poczuciem bezsilności – zaś dzieci otrzymują
zdrową bazę dla relacji na całe życie.
Zaufanie to słowo klucz w relacji z dzieckiem. Czasami warto
postawić się na miejscu dziecka, aby poczuć jego emocje. Jak to zrobić?
Wystarczy, że wyobrazicie sobie egzystencję z dwójką ludzi, których kochacie i
od których zależy wasze życie i zdrowie. Każdy z nich ma inne zasady. Mało
tego! Wyobraźcie sobie, że ci ludzie nie wierzą w wasze możliwości i
interpretują negatywnie wasze zachowanie. Można zwariować, prawda!? Dziecko
traci w takim przypadku poczucie własnej wartości i świadomość bycia ważnym.
Juul apeluje,
abyśmy najpierw poznali siebie, zanim zaczniemy poznawać własne dzieci. I znowu
kłania się tu idea Korczaka: Bądź sobą – szukaj własnej
drogi. Poznaj siebie, zanim zechcesz dzieci poznać. Zdaj sobie sprawę z tego,
do czego sam jesteś zdolny, zanim dzieciom poczniesz wykreślać zakres ich praw
i obowiązków.
Samopoznanie
pomoże nam w poznaniu dziecka. Nierzadko przeszłość ma ogromny wpływ na nasz
charakter. Musimy zmierzyć się najpierw z własnym ja , trzeba poznać swoje granice, możliwości i wartości. Nikt z nas nie
dorastał w idealnej rodzinie. Wszyscy w dzieciństwie współdziałaliśmy ze swoimi
rodzicami, dopasowując się do ich osobowości i zasad. Dziecko daje nam bodziec,
abyśmy mogli odzyskać siebie na nowo. Za każdym razem, gdy znajdujemy się
właśnie w sytuacji konfliktowej z naszą pociechą, mamy okazję do spotkania
się z naszym wewnętrznym dzieckiem.
Trzeba zrobić to, czego nie zrobili nasi rodzice. W kontakcie z dzieckiem
należy odrzucić maskę rodzica. Podstawą jest sztuka dialogu. Trzeba odróżniać
władzę od odpowiedzialności, aby stać się dobrym rodzicem.
Rodzice
czasami próbują naśladować w swoich relacjach z dzieckiem – nauczycieli.
Przyznajcie się, kto tak nie robi!? Nawet w czasie wolnym zajmujemy dzieci
przeróżnymi grami edukacyjnymi, nauką czytania, liczenia. Do tego dochodzą
media, telewizja i filmy. Dziecko jest przestymulowane i przez to trudno mu
odnaleźć drogę do własnego wnętrza. Jeśli do tego rodzice dokładają jeszcze
swoje ambicje i stawiają mu odległe cele na przyszłość, to mogą wydarzyć się
dwie rzeczy: wzrośnie u dziecka poziom stresu lub umrze poczucie własnej
wartości. W ten sposób uniemożliwia się dziecku życiowe spełnienie. Działania
te nie mają nic wspólnego z mobilizacją do realizacji zadań. I znowu odzywa się
tu Korczak: Całe
wychowanie współczesne pragnie, by dziecko było wygodne, konsekwentnie krok za
krokiem dąży, by uśpić, stłumić, zniszczyć wszystko, co jest wolą i wolnością
dziecka, hartem jego ducha, siłą jego żądań i zamierzeń.
W dzisiejszych czasach
przereklamowane jest słowo wychowanie, przez co traci ono na znaczeniu. Dzieci czują się narzędziami w
rękach rodziców, aby pracować na ich markę osobistą.
Z dzieckiem
trzeba spędzać po prostu czas, nawet w ogóle nic nie mówiąc, po prostu być. Być
obok. Obserwować je, aby dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Dziecko należy
przyjąć takim jakim jest. Potrzebuje też od nas jasnych, prostych komunikatów.
Dziecko, które ma bazę dobrych relacji z rodzicem, samo zatroszczy się
o siebie w przyszłości. Równa godność, integralność, autentyczność i
odpowiedzialność osobista to najważniejsze wartości w rodzinie i partnerstwie.
Trzeba być wiernym stałym wartościom, aby dziecko nie czuło, że żyje w chaosie.
Na zakończenie znowu przytoczę mistrza Korczaka, którego myśl będzie puentą
tego artykułu: …mówiłem
nie do dzieci, a z dziećmi, mówiłem nie o tym, czym chcę, aby były, ale czym
one chcą i mogą być.
Anna Konarzewska