Obserwatorzy

wtorek, 30 lipca 2019

O ludzkiej niedoskonałości...

O błędach, wstydzie i strachu…
Jak zaakceptować siebie, aby cieszyć się życiem?




Wiele miejsca na moim blogu poświęciłam tematowi akceptacji siebie i empatii w ogóle. Uważam, że to wartości ponadczasowe, bezcenne. Niedługo opublikuję scenariusz o wstydzie i poczuciu winy, a zainspirowała mnie książka Brene Brown "Dary niedoskonałości". 



      Ostatnio przeczytałam książkę Brene Brown „Dary niedoskonałości”. Brene znałam wcześniej z jej wypowiedzi udostępnianych na platformie TED. Zachwyciła mnie swoją naturalnością i tym, jak autentycznie opowiadała o rzeczach ludzkich i jakże oczywistych, które spychamy na co dzień gdzieś poza naszą świadomość.

         Wstyd i strach powoduje, że boimy się „odsłonić”. Dlaczego się boimy? Bo nie chcemy być wyśmiani, odrzuceni, więc chowamy się za nie swoimi maskami. Gubimy siebie, swoją autentyczność. Autentyczność polega według Brown na poznaniu siebie, ale też na akceptacji własnej słabości i wrażliwości. Iluż ludzi wokół siebie mam i Wy również, którzy mają problem z akceptacją siebie, swoich wad i postaw. Iluż uczniów we współczesnej szkole zmaga się z tolerancją swojego „ja”? A przecież ten, kto nie potrafi kochać siebie, nie będzie też akceptował innych! Czyż to nie problem XXI wieku? Chcemy uczyć tolerancji, a sami siebie nie potrafimy zaakceptować! A od tego trzeba zacząć – od miłości do siebie. Proszę tylko nie mylić tego pojęcia z narcyzmem.

Życie nauczyło mnie przez różne doświadczenia, że powinnam bardziej przejmować się swoimi uczuciami, a nie tym, co ludzie powiedzą. Innych jest dużo i każdy mówi, co innego. Każdy człowiek jest wyjątkowy, każdy tworzy swoją własną historię, natomiast polubienie siebie wymaga największej odwagi. Jest to proces, życiowa podróż. Wymaga wysiłku i czasu.

Jak pokochać siebie? Kilka podstawowych wskazówek według Brene Brown:

     1.     Przestań się przejmować tym, co mówią ludzie.
     2.     Uznaj własne wady i słabości.
     3.     Współczuj sobie.
     4.     Twórz więzi, relacje z ludźmi przez empatię.
     5.     Naucz się rozpoznawać wstyd i poczucie winy.
     6.     Nie oceniaj ludzi.
     7.     Bądź pomocnym, ale też proś o pomoc.
     8.     Wyeliminuj z życia wszystko, co ci przeszkadza.
     9.      Nie bój się radości.
    10.  Naucz się cieszyć z małych, codziennych rzeczy.
    11.  Wypoczywaj na swój sposób.
    12.  Słuchaj intuicji.
    13.  Wykorzystuj swoją kreatywność i nie porównuj się z innymi.
    14.  Dbaj o sens swojej pracy.
    15.  Wykorzystuj swoje talenty.

Zdarzyło się Wam w życiu na pewno wiele niekomfortowych sytuacji, które spowodowały, że odczuwaliście wstyd. Okropne uczucie, prawda? Rozpoznajemy je po fali gorąca, która oblewa nasze ciało, po „buraku” na twarzy i dziwnym dygotaniu serca. Jesteśmy ludźmi i będziemy popełniać błędy. Jednak wstyd powoduje, że jesteśmy źli na siebie, na otoczenie, na świat. Jak sobie z nim radzić? Przede wszystkim musimy komuś opowiedzieć swoją historię, ponieważ zatrzymanie tej emocji w sobie, w sekrecie, spowoduje jej eskalację. Wyrzucenie z siebie tego uczucia nas oswobodzi. Trzeba znaleźć tylko odpowiednią osobę, której ufamy, która będzie nas wspierała podczas rozmowy. Trudno współczuć, jeśli samemu ma się problem z poczuciem własnej wartości. Musimy znaleźć kogoś, kto zasługuje na wysłuchanie naszej wstydliwej historii. Nie potrzebujemy miłości od wszystkich, których spotykamy, dobrze jednak mieć obok siebie chociaż jedną przychylną nam osobę. Brown twierdzi: „Kiedy jesteśmy niedoskonali, pokazujemy się od prawdziwej strony, a przez to możemy więcej osiągnąć”. 
Zobaczcie, Drodzy Rodzice i Nauczyciele, jak kuleje w naszej kulturze „ludzka niedoskonałość”? Potrzeba ciągle edukacji i poprawnych relacji rodzinnych, aby dzieci mogły uczyć się na własnych błędach, jednocześnie je akceptując. Tak też poznają samych siebie, uczą się odpowiedzialności. Wstyd jest destrukcyjnym uczuciem. Potrzeba nam wszystkim odwagi, aby być autentycznymi ludźmi. Ile przecież trzeba samozaparcia, by przyznać się do niewiedzy, zwłaszcza w towarzystwie, które sprawia wrażenie nieomylnego? Jak taka sytuacja w szkole stresuje uczniów? Co myśli o sobie młody człowiek, kiedy stroni od aktywności na lekcji? Boi się wstydu, wykluczenia.  Myśli, że jest głupi, niewartościowy. Wstyd mu udzielić błędnej odpowiedzi. Będzie się obwiniać. Całą złość skieruje najpierw na siebie, a potem na otoczenie. Tak rodzi się przyczyna autoagresji i agresji. 
To trzeba natychmiast odczarować w systemie edukacji. Trzeba zmienić formy komunikacji z dziećmi, z młodzieżą. Trzeba edukować też rodziców. Nauczyciel musi również wykazać się odwagą w autentyczności. Odwaga jest zaraźliwa. Jeśli pokażemy ją swoją postawą, ludzie wokół poczują się lepiej i będą dla siebie bardziej tolerancyjni. Pedagog powinien dać przykład kultury błędu. Jeżeli pomyli się na lekcji, przejęzyczy, powinien wziąć błąd na swoje barki i przeprosić albo przyznać się, że czegoś nie wie, że musi sprawdzić pewne informacje, aby udzielić pełnej odpowiedzi. Na litość boską! Przecież jesteśmy ludźmi, nie robotami perfekcjonistami. Łatwiej udawać doskonałą jednostkę, ale nikt przecież nie jest bez wad. W skałach też są pęknięcia, są rysy na szkle- to naturalne.

Poza tym żyjemy w czasach, w których lubimy szukać winnych, kiedy dzieją się złe rzeczy. Zapominamy o tym, że obwinianie drugiego człowieka zabiera nam energię i czas. W dodatku częściej narzekamy i nie zajmujemy się sensownymi rzeczami. Zauważyliście? Obwiniamy wszystko i wszystkich dookoła – za wszystko. Łatwiej nam pokazać złość i niezadowolenie niż współczucie. Czy świat nie byłby piękniejszy, gdybyśmy potrafili wzajemnie okazywać sobie życzliwość? Najważniejsza jest umiejętność oddzielenia ludzi od ich zachowań i mówić o tym, co robią, a nie kim są. Musimy mieć odwagę w mówieniu o tym, co nam przeszkadza – a zwłaszcza o wstydzie, strachu i naszych słabościach. Wstyd powoduje, że czujemy się mali, bo „co ludzie sobie o mnie pomyślą”, bo „nikt nie może się o tym dowiedzieć”, bo „będę udawać, że wszystko u mnie w porządku”.

         Jak uodpornić się na wstyd? Trzy rady daje Brene Brown:

·     Wszyscy go odczuwamy. Wstyd to powszechne i podstawowe ludzkie doświadczenie. Nie odczuwają go tylko osoby, które nie znają empatii.

·        Wszyscy boimy się mówić o wstydzie.

·        Im mniej mówimy o wstydzie, tym bardziej wpływa on na nasze życie.

Czym się różni wstyd od poczucia winy?

Poczucie winy skierowane jest na nasze zachowanie – „zrobiłem coś złego”, a wstyd skierowany jest do naszego wnętrza – „jestem zły, do niczego”. Poczucie winy jest silne jak wstyd, ale w przeciwieństwie do niego może działać pozytywnie; motywuje do zmiany, chcemy zadośćuczynić innym za wyrządzone krzywdy. Wstyd niszczy nasza psychikę i poczucie wartości. Dzieci, które częściej doznają wstydu mają ogromne problemy z akceptacją siebie i uznaniem własnej wartości, a rodzice i nauczyciel, którzy wychowują zawstydzając, uczą przyszłe pokolenia tego, że nie są warte miłości i uwagi.

         Pamiętajmy też o jednym, że życie w zgodzie z sobą, z własnym systemem wartości oznacza wyjście z bezpiecznej strefy. Łatwo kogoś krytykować, gdy podejmujemy ryzyko bycia innym, czyli sobą. Hejt jest tani i powszechny. Kiedy próbujemy być odważni we własnych dążeniach, krytyka będzie bolała. Brown twierdzi, że: „Gdy pójdziemy pod prąd i zaprezentujemy światu nasze dzieła, niektórzy poczują się zagrożeni i uderzą w to, co najbardziej boli – w nasz wygląd, popularność, a nawet sposób wychowania dzieci”. Odwaga polega na tym, aby nie przemilczać naszych historii, aby o nich mówić. U mnie wygląda to tak: nieistotne jest dla mnie, czy ja coś nabroję, czy ktoś mnie urazi – zawsze mówię głośno o tym, co mnie spotkało. Czasami odbiorcami jest grono osób, a czasami tylko najbliższe mi osoby. Zależy od sytuacji, która miała miejsce w moim życiu. To mnie wzmacnia. Dodaje sił i rzeczywiście pomaga. Nie należy gromadzić emocji w sobie. Są sytuacje, po których powinnam odczuwać winę, ale są też takie, po których poczucie winy nie powinno leżeć po mojej stronie. Z tego również warto zdać sobie sprawę. Musimy traktować siebie w sposób wyrozumiały i uczmy też tego nasze dzieci, naszych uczniów.

         Mam wrażenie, że staliśmy się narodem wyczerpanych, ciągle narzekających i zestresowanych ludzi, i wychowujemy w tym  biegu nasze dzieci, które również są przeładowane treściami programowymi w szkołach oraz dodatkowymi zajęciami pozalekcyjnymi z wszystkich dziedzin świata… A ile mamy czasu wolnego na medytację, odpoczynek, niemyślenie, zabawę? Warto być asertywnym też wobec siebie. Zróbmy sobie listę działań i radości – niepotrzebne wykreślmy. 😉 Znajdźmy czas na drzemkę, spokój i ciszę wokół siebie.
Dbajmy o to, aby nasza praca miała sens. Każdy człowiek ma jakieś talenty, ale trzeba umieć je „wykopać” i korzystać z nich, rozwijać je i dzielić się nimi. Howard Thurman powtarzał: „Nie pytaj, czego świat potrzebuje. Pytaj o to, co sprawia, że chce ci się żyć, i właśnie tym się zajmuj. Bo świat przede wszystkim potrzebuje ludzi, którym chce się żyć”. Szukajmy inspiracji wokół siebie, spotykajmy się z ludźmi, którzy inspirują nas i wspierają w naszych działaniach. Przeczytajmy „Alchemika” Paula Coelho. Tańczmy w deszczu i śmiejmy się zawsze i wszędzie. Uśmiech uzdrawia duszę. Ludzie boją się zmian, ale warto zadać sobie pytanie: Co stanowi większe ryzyko - rezygnacja z tego, co pomyślą o nas ludzie, czy z tego kim jesteśmy?  

Jeśli ktoś z Was ma ochotę wysłuchać Brene Brown to udostępniam jej świetne wystąpienie o wstydzie i odwadze w życiu oraz w szkole:


Anna Konarzewska

czwartek, 25 lipca 2019

Krytyczne myślenie, plotka, wyobraźnia a postrzeganie rzeczywistości.

W ŚWIECIE POZORÓW...


Lekcja wychowawcza o pozorach, o ocenie rzeczywistości, o wyobraźni, o plotce i krytycznym myśleniu z elementami filozofii.

1. Zaczynamy zajęcia od wyświetlenia filmu z udziałem Cristiano Ronaldo:


2. Po filmie młodzież próbuje określić temat lekcji wychowawczej. Na pewno film zachęci do dyskusji o pozorach, o błędnej ocenie rzeczywistości? Skąd wiemy, że to co wiemy, jest prawdą? W jakie pułapki myślenia wpadamy? Co jest źródłem tych pułapek? Zwracamy uwagę na przechodniów - jak reagują, gdy nie wiedzą, kto ukrywa się pod dresem nieznajomego, jak zachowuje się chłopiec, jak postępują ludzie, gdy Ronaldo odsłania swe oblicze? O czym ta sytuacja świadczy? Dlaczego tylko dziecko zainteresowało się nieznajomym? Jaką prawdę o świecie odkrywamy za pomocą tego filmu?

3. Dzielimy klasę na grupy. Każda grupa otrzymuje do interpretacji inną bajkę filozoficzną. Wszystkie pochodzą ze zbioru bajek filozoficznych Michela Piquemala. W poniższych linkach znajdują się skany:

I grupa - "Dąb i trzcina"

II grupa - "Duch wód"

III grupa - "Koniec świata"

IV grupa - "Królik, łasica i orzeł"

V grupa - "Sekta oszpeconych"

4. Po 5-7 minutach pracy zespołowej każdy lider zespołu czyta na forum bajkę, którą otrzymała grupa. Następnie jego zespół wypowiada się na temat lekcji, która wypływa z bajki. Po każdej bajce prowadzimy dyskusję. Zadajemy pytania. 

Do bajki pt. "koniec świata" - Czy przydarzyło się Wam kiedyś, że przejęliście się czymś błahym? Czy macie taki odruch, kiedy ktoś opowiada wam o nieprawdopodobnych wydarzeniach, żeby zastanowić się, czy to plotka, czy sprawdzacie źródło informacji? 
Nawiązujemy tu do sytuacji z 1983 roku, gdzie podczas audycji radiowej pewien Amerykanin ogłosił lądowanie Marsjan na Ziemi. Wielu słuchaczy wpadło wówczas w panikę i opuściło swe domy.

Do bajki "Duch wód" - Czy ufacie własnym zmysłom? W jaki sposób wrażenia zmysłowe wpływają na nasz odbiór świata i formułowanie osądów? Co może przyjść nam z pomocą w obliczu pułapek postrzegania- rozum, doświadczenie, pytanie innych?

Do bajki "Dąb i trzcina" - Czy warto czasami dostosować się? Nagiąć? Czy opór zawsze jest konieczny? 

Do bajki "Królik, łasica i orzeł" - Jak pozory potrafią mylić i łudzić człowieka? Jak uwolnić się od pozorów?

Do bajki "Sekta oszpeconych" - Czy warto podążać bezmyślnie za modą? Jak wartościowy jest indywidualizm w świecie? Co z dzisiejszą modą i jak młodzież na nią reaguje?

5. Drama - plotka. Uczniowie wstają, ustawiają się jeden za drugim. Jeżeli w klasie jest za mało miejsca, można wyjść na korytarz. Ostatnia osoba, puka w plecy ucznia przed sobą- ten odwraca się. Ostatni uczeń za pomocą gestów pokazuje kilka ruchów, za pomocą których opowiada jakąś krótką historię. Przedostatni puka w plecy kolejną osobę przed sobą i przekazuje historię, którą usłyszał. Itd. Itd. Pierwsza osoba w "wężu" odtwarza wszystkim "usłyszaną" historię.
W tym ćwiczeniu chodzi o to, aby pokazać, jak ludzie potrafią zmienić kształt usłyszanej historii. Każdy dodaje zawsze coś od siebie. Wyciągamy wnioski z obserwacji tej dramy.

5. Następnie wyświetlamy slajd (źródło: www.blasty.pl):


6. Pytamy uczniów o rolę wyobraźni w widzeniu świata. Wymieniamy zalety i wady wyobraźni.

7. Nauczyciel czyta bajkę filozoficzną pt. "Kapelusz" ww.autora (źródło: Bajki filozoficzne, M. Piquemal, Wydawnictwo Muchomor, 2004). W linku tekst:


8. Na podstawie tekstu dyskutujemy o roli wyobraźni w życiu, w postrzeganiu rzeczywistości. 

9. Wyświetlamy kilka fotografii (autorką jestem ja), które mają pokazać jak działa wyobraźnia. Pokazujemy uczniom fragment jakiejś całości. Młodzież próbuje odgadnąć, co przedstawia fotografia. Dopiero po burzy pomysłów, pokazujemy całość, aby uświadomić, że czasami widzimy fragment jakiejś historii, wydarzenia, a wyobraźnia działa tak, że każdy zmienia po swojemu obraz, który zobaczył. 

Co widzicie na fotografii? Co to może być?
(będą padały różne obrazy: patyczak, pająk, gałązka, itp.)


Potem wyświetlamy całość, której poprzedni obraz był tylko fragmentem i obserwujemy reakcje uczniów:


Kolejne zdjęcie, które jest fragmentem rzeczywistości:
(tu też zadajemy pytanie o to, co może być na obrazku)

Potem pokazujemy całość:


I ostatnia fotografia:


Całość:



10. Wysuwamy wspólnie wnioski po wykonanym ćwiczeniu. Omawiamy własne reakcje. O czym one świadczą? Jak łatwo i jak często po takim fragmencie oceniamy drugiego człowieka?

11. Na koniec interpretujemy słowa Coco Chanel w kontekście całej lekcji: "Aktem odwagi jest samodzielne, krytyczne, kreatywne myślenie".

Anna Konarzewska

poniedziałek, 15 lipca 2019

Zmiana? Od czego zacząć?

DROGA DO ZMIANY...
Od czego zacząć?


Nauczyciel- brzmi dumnie. Za każdym razem, kiedy jako dziecko, myślałam o tym zawodzie, napełniała mnie swoista ekscytacja. Swoich nauczycieli szanowałam, choć nie zawsze się z nimi zgadzałam. W wielu kwestiach byli dla mnie zbyt archaiczni, sztywni, zamknięci. Nie każdy był z powołania, ale musieli mieć w sobie to coś, co przekonało mnie do wyboru właśnie tej drogi życiowej. Co to było? Sama nie wiem. Wiedziałam tylko, że nie chcę powielać ich błędów, że chcę być inna.
 Jako uczennica podstawówki zawsze chciałam bawić się w szkołę. Moi rówieśnicy, kuzyni, sąsiedzi mieli dość „budy” na co dzień, a ja nie! Byłam nauczycielką od wszystkiego. Uczyłam z wielkim zapałem biologii, wychowania fizycznego, matematyki, geografii. 😉 Uwielbiałam sama się uczyć, poznawać świat z różnych encyklopedii i innych książek, których nie brakowało w moim domu. Mama nigdy nie odmówiła mi kupna książki, a nie przelewało się u nas. Z tego okresu przypominam sobie jeszcze swoją kreatywność, bo to ja byłam pierwszym inicjatorem odlotowych pomysłów na podwórku. Jak mawiała moja ciocia: „Ani już nie zapraszamy na wakacje, bo ma 100 pomysłów na minutę i nie nadążamy za nią.” 😉 Faktycznie, jak tak sobie powspominam, nie wszystkie moje pomysły były kreatywne, niektóre należały do tych z serii pt.„niemądre”. Mojej kreatywności szkoła nie zabiła, choć przyznaje się - uśpiła na pewien czas.
Pamiętam jeszcze, jak niektóre moje koleżanki nie wierzyły we mnie i w moją wizję przyszłości. Pukały się po głowie. Myślę, że teraz przecierają oczy ze zdziwienia, kiedy widzą, co wyprawiam jako nauczycielka. Byłam uparta. Mimo wielu przeciwności losu, osobistych klęsk, skończyłam studia. Wtedy myślałam, że złapałam Pana Boga za nogi. A to był dopiero początek mojej drogi. Chciałabym podzielić się z Wami refleksjami na temat mojej transformacji w karierze zawodowej.

                                                    źródło: wielkieslowa.pl

Kiedy skończyłam studia poczułam się kimś, myślałam: „No teraz to pokażę, na co mnie stać”. Oczywiście wpadłam w pułapkę mitu o swej nieomylności. Nie potrafiłam przyznać się do błędu podczas lekcji. To ja miałam zawsze rację. To ja musiałam zawsze wygrać w argumentacji z uczniem. Kolejną pułapką było myślenie o sobie jak o MISTRZU ze zdolnościami nadprzyrodzonymi przez podkreślanie swojej wyższości nad uczniami. Ojjj... lubiłam pokazywać, że mam władzę nad uczniami, a stawianie jedynek było dla mnie frajdą. Im więcej, tym lepiej. Im częściej złapałam kogoś na ściąganiu, plagiacie, czy lenistwie, tym bardziej rosłam w swoich oczach. Stawiałam uwagi za złe zachowanie, nie obchodziło mnie tłumaczenie ucznia. Dumnie kroczyłam przez szkolne korytarze, nie zastanawiając się nad uczniami, ich sytuacją rodzinną, czymkolwiek. Liczyły się tylko moje potrzeby, tylko siebie widziałam. Dziś mogę powiedzieć: „TO BYŁO GŁUPIE i NIEPROFESJONALNE!”.
Całe szczęście ten okres w moim życiu zawodowym trwał bardzo krótko, około roku. To było coś w rodzaju fatalnego zamroczenia. Karierę zawodową rozpoczęłam w liceum, technikum i w szkole zawodowej. Uczyłam na każdym z tych szczebli. Uczniowie o różnych potrzebach, przejściach, umiejętnościach, poziomie wiedzy i ja… młoda polonistka, która codziennie snuła refleksje o tym, jak stać się partnerem ucznia w edukacji. Podstawą mojej zmiany była refleksja nad sobą i chęć bycia nauczycielką, którą chciałam zawsze być, a nie chłodnym urzędnikiem. Ale przyznajcie, że jako młoda osoba, stawiająca swoje pierwsze kroki w tym zawodzie, miałam do tego prawo. Pomieszało mi się, delikatnie mówiąc, w główce od nadmiaru szczęścia. 😉 Wtedy zrozumiałam, że prawo do błędu ma każdy, nie tylko uczeń, ale pedagog również. Tylko trzeba umieć je akceptować i pracować nad sobą. Ta refleksja wskazała mi drogę do relacji z uczniem, wychowankiem, rodzicem. Ważne było dla mnie budowanie relacji a nie racji. Działo się to dzięki obecności tu i teraz, luźnym i czasami przypadkowym rozmowom na korytarzu, sprzyjały temu też integrujące zajęcia. Pomógł mi w tym również teatr. Od kiedy tylko pamiętam warsztaty teatralne towarzyszyły mi w edukacji, wspierały w łamaniu stereotypów dotyczących relacji szkolnych. Te spotkania z uczniami wokół teatru nauczyły mnie otwartości i spontaniczności w działaniu.  Pewnie dlatego ta zmiana we mnie ruszyła z kopyta. I Korczak… myślenie Korczakowskie utwierdzało mnie w słuszności tych zmian. Można powiedzieć, że cały czas we mnie zachodzi jakaś zmiana, cały czas czegoś nowego się uczę, poszukuję lepszych rozwiązań. Nie stoję w miejscu, dostrzegam potrzebę bycia dobrą nauczycielką, dobrym człowiekiem. Oczywiście, mam wrażenie, że dla niektórych jestem jedną z tych, która oderwała się od rzeczywistości, czy mówiąc wprost: „urwała się z choinki”. Chcę jednak działać w zgodzie z sobą, ze swoimi ideami i wartościami. Dlaczego mam tego nie robić, jeśli zmiana ta przynosi korzyści mi i moim uczniom, ich rodzicom oraz całej szkolnej społeczności, w której egzystuję? Działam też szerzej, bo dzielę się wiedzą oraz doświadczeniem z czytelnikami bloga ( Być nauczycielem…) oraz mojej książki „Być (nie)zwykłym wychowawcą”. Ileż to osób po jej lekturze napisało do mnie: „…widzę tu siebie i swój sposób myślenia o edukacji, ale bałam się coś zmienić, bo nikt wcześniej nie utwierdził mnie w tym, że to dobra droga”. Każdy potrzebuje inspiratorów wokół siebie. Ważne jest, aby otaczać się takimi ludźmi, rozmawiać z nimi, aby wewnętrznie utwierdzić się w słuszności swoich działań oraz by nie czuć się samotną wyspą. Na szczęście na swojej drodze cały czas spotykam cudownych nauczycieli, edukatorów, którzy promują moje działania i to jest niesamowite! Dodają siły i sprawiają, że nawet jeśli skrzydła mi opadną, to tylko na chwilę.

                                                       źródło: wielkieslowa.pl

Okładka mojej książki najlepiej ujmuje w skrócie moją drogę do zmiany i jej sens. Postać nauczyciela ma cień dziecka – trzeba powrócić do czasów dzieciństwa, do własnych słabości, aby zrozumieć ucznia. Dziecku z kolei towarzyszy cień dorosłego, ponieważ liczy, że potraktujemy je zawsze poważnie i będziemy liczyć się z jego uczuciami. To klucz do zmiany, do zbudowania autorytetu osobistego nauczyciela. Potem trzeba już skupić się na potrzebach podopiecznych, nie zapominając o swoich. Drogę do zmiany wyznaczał i wyznacza mi każdy uczeń, ponieważ każdy był/jest wyjątkowy. Warto posłuchać swoich podopiecznych, dlatego w swojej publikacji oddaję im głos. Trzeba umieć patrzeć szerzej, zanim zacznie się zmianę. Poddać się obserwacji codzienności i umieć cierpliwie słuchać. Wiele naturalnych umiejętności i predyspozycji wskazywało na to, że jeśli dobrze zainwestuję w siebie, to będę dobrą nauczycielką. Na szczęście, autentyczność w moim przypadku wygrała z ego. 




Moi Drodzy, nie bójcie się zmian. Trzeba zacząć od siebie, ponieważ inaczej będą to budowle z piasku – nietrwałe, kruche, chwilowe. Życzę Wam odwagi. Swoją zmianę wspominam z uśmiechem na twarzy, a gdy omawiam z uczniami „Ferdydurke” to zanoszę się śmiechem… Sama z siebie się śmieję! Zdaję sobie jednak sprawę, że niektórzy potrzebują więcej czasu na podjęcie decyzji. Odwagi, poznacie samych siebie i odkryjecie nowe morze własnych możliwości. Tylko trzeba chcieć!

Anna Konarzewska

LINKI DO MOJEJ KSIĄŻKI:


sobota, 6 lipca 2019

Social media a tożsamość człowieka...

GODZINA WYCHOWAWCZA

MEDIA SPOŁECZNOŚCIOWE A TOŻSAMOŚĆ CZŁOWIEKA...


W dzisiejszym świecie trudno o to, aby nie mieć konta na Instagramie czy Facebooku. Media otaczają nas na co dzień, nas i nasze dzieci, naszych uczniów. Nie jestem przeciwniczką ani zwolenniczką Insta czy FB. Jestem za tym, aby uświadamiać młodych ludzi o ich wpływie na nasze życie, aby mądrze korzystali z informacji czy zasobów internetowych. 
Ostatnio słyszałam o pewnej stronie/aplikacji, za pomocą której można kupić zdjęcie z dowolnego miejsca na świecie, nie będąc tam fizycznie. Do czego to zmierza? Jaki jest cel kupna takiego zdjęcia? Samozadowolenie, satysfakcja, kiedy pokażemy je znajomym na swoim profilu. Ale dlaczego kłamać? Po co udawać? 

Dzisiejsza lekcja wychowawcza będzie traktowała o tym, aby być sobą, aby być autentycznym i nie dać się wpływom mediów społecznościowych.

1. Na początku wyświetlamy film krótkometrażowy "Identity", który ma sprowokować do myślenia oraz wprowadzić uczniów w problematykę lekcji. 


2. Wspólnie interpretujemy przedstawioną sytuację oraz symbol masek. Jak zachowywała się główna bohaterka, gdy chodziła w masce? Jak czuła się, gdy pozbyła się jej? Odczytujemy symbol sceny życia bez maski? Uczniowie zwracają uwagę na to, że ludzie grają przed sobą i innymi, kogoś kim w ogóle nie są. 

3. Rozkładamy przed uczniami karty z wizerunkami superbohaterów i superbohaterek. To Wy decydujecie, których. 


4. Uczniowie wybierają jedną postać, z którą się utożsamiają. Uzasadniają swój wybór oraz wymieniają mocne i słabe strony bohatera/bohaterki, z którymi się identyfikują.
Wyobrażają sobie, że są tym bohaterem/ką. Tworzą w myślach świat, w którym grają, który jest idealny. W kilku zdaniach opisują go. 
Następnie gra się kończy, uczniowie wychodzą z roli, a nauczyciel zadaje pytania:

 - Kiedy znajdujesz się w obliczu realnych życiowych decyzji, mających wpływ na twoje szczęście, wyznaczasz własny kurs, kreujesz własną postać i wykorzystujesz swoje mocne strony? Czy przyjmujesz rolę, którą komputer ci wyznaczy?

Każdy uczeń musi samodzielnie odpowiedzieć na to pytanie. Chętni mogą podzielić się swoimi spostrzeżeniami na forum. Zapewne padną odpowiedzi, że życie to nie gra, a ludzie nie są superbohaterami, że nie można kreować swojego życia na wzór postaci z supermocami.

5. Nauczyciel odczytuje fragment książki "Świat Zofii" J. Gaardera:

Zofia zwykle kładła gruby plik poczt, na kuchennym stole, potem szła na górę do swojego pokoju i zabierała się do odrabiania lekcji. Do ojca przychodziły jedynie od czasu do czasu jakieś zawiadomienia z banku, ale też i nie był on wcale, ot takim sobie, zwyczajnym ojcem. Ojciec Zofii był kapitanem wielkiego tankowca i większą część roku spędzał poza domem. Kiedy przyjeżdżał na kilka tygodni, przechadzał się po pokojach wolnym krokiem i uprzyjemniał życie Zofii i jej matce, ale gdy przebywał na morzu, stawał się bardzo daleki. Dziś w skrzynce leżał tylko jeden nieduży list - i był do Zofii. „Zofia Amundsen - głosił napis na małej kopercie - ul. Koniczynowa 3”. To wszystko, nigdzie nie podano, kto go wysłał. Nie było nawet znaczka. Zofia szybko zatrzasnęła furtkę i zaraz otworzyła kopertę. W środku znalazła jedynie mały arkusik papieru, nie większy od samej koperty. Napisano na nim: Kim jesteś? I nic więcej. Ani pozdrowień, ani podpisu, tylko te dwa odręcznie napisane słowa i duży znak zapytania. Jeszcze raz obejrzała kopertę. No tak, list był do niej, ale kto wsunął go do skrzynki? (..)
Wreszcie klapnęła na kuchenny stołek z tajemniczym listem w dłoni. Kim jesteś? Skąd mogła wiedzieć? Oczywiście była Zofią Amundsen, ale kto to taki? Na razie jeszcze dokładnie tego nie wiedziała. A gdyby nazywała się zupełnie inaczej? Na przykład Anna Knutsen? Czy wówczas byłaby kimś innym? Nagle przypomniało jej się, że tata z początku chciał, by miała na imię Synneve. Zofia spróbowała wyobrazić sobie, że wyciąga rękę i przedstawia się jako Synn0ve Amundsen, ale nie, to nie było to. Przez cały czas przedstawiała się zupełnie inna dziewczynka. Zeskoczyła na podłogę i nie wypuszczając z ręki niezwykłego listu przeszła do łazienki. Stanęła przed lustrem i głęboko zajrzała sobie w oczy. - Jestem Zofią Amundsen - powiedziała. Dziewczynka w lustrze nawet się nie skrzywiła. Bez względu na to, co robiła Zofia, i ona robiła to samo. Zofia starała się uprzedzić swe lustrzane odbicie wykonując błyskawiczny ruch, ale ta druga okazała się równie szybka. - Kim jesteś? - zapytała. I teraz także nie otrzymała żadnej odpowiedzi, ale przez moment poczuła, że sama zapędziła się w kozi róg, nie wiedziała bowiem, kto zadał pytanie, czy ona sama, czy też jej lustrzane odbicie. Zofia przysunęła palec wskazujący do nosa w lustrze i powiedziała: - Ty to ja. Kiedy jej oświadczenie pozostało bez odzewu, odwróciła zdanie: - Ja to ty. Zofia Amundsen nie zawsze była zadowolona ze swojego wyglądu. Często słyszała, że ma piękne migdałowe oczy, ale z pewnością powtarzano jej to tylko dlatego, że miała za mały nos i za duże usta. W dodatku uszy tkwiły zbyt blisko oczu. A już najgorsze ze wszystkiego były proste, gładkie włosy, za nic nie dające ułożyć się w żadną fryzurę. 


6. Interpretujemy wspólnie z młodzieżą odczytany fragment. Zastanawiamy się nad reakcją Zosi na pytanie postawione w liście. Stawiamy pytanie: Czy kiedykolwiek próbowaliście zadać sobie pytanie: kim jesteście? To pytanie filozoficzne, pytanie o tożsamość. 

7. Uczniowie uruchamiają w swoich telefonach aparaty fotograficzne z funkcją selfie. Mają za zadnie przypatrywać się sobie - jak Zofia- aby odpowiedzieć na pytania:

Kim jestem?
Co mnie uszczęśliwia? 
Chcę...
Potrzebuję...
Zasługuję na...
Czy jestem pewna/y tego, co napisałem?

Zapisują pierwsze odpowiedzi, które przyszły im do głowy. 

8. Po tym ćwiczeniu zastanawiamy się wspólnie, dlaczego mieli trudności z odpowiedzią na pytanie: kim jestem? Dlaczego ludzie mają problem z określeniem siebie/swojej tożsamości? Co przeszkadza nam w określeniu siebie/w poszukiwaniu siebie?

9. Następnie czytamy bajkę pt. "Soczewica" (J.Bucay):

Pewnego dnia Diogenes siedząc na progu jednego z domów, zajadał talerz soczewicy. Nie było w Atenach tańszego posiłku od duszonej soczewicy. Mówiąc inaczej, odżywianie się duszoną soczewicą oznaczało, że znajdujesz się na skraju nędzy. 
Przechodził tamtędy minister cesarza i powiedział do niego:
- Aj, Diogenesie! Gdybyś nauczył się być bardziej pochlebny i posłuszny cesarzowi, nie musiałbyś jeść tyle soczewicy.
Diogenes przestał jeść, podniósł wzrok, by przyjrzeć się uważnie swemu zamożnemu rozmówcy, i odpowiedział:
- Aj, bracie. Gdybyś ty nauczył się jeść soczewicę, nie musiałbyś tyle schlebiać i być tak posłuszny cesarzowi.

10. Interpretujemy wspólnie rozmowę Diogenesa z ministrem. Zwracamy uwagę na to, że droga Diogenesa to droga szacunku wobec samego siebie, własnej godności, która jest ponad potrzebą aprobaty. Wszyscy potrzebujemy aprobaty innych. Ale za żadną cenę nie możemy dążyć do niej poprzez zaprzestanie bycia takimi, jakimi jesteśmy, gdyż będzie to szukanie w chaosie. 

11. Wyświetlamy fotografię i dyskutujemy o tym, czego nie możemy zmienić, a na co mamy wpływ. (źródło: Możesz inaczej, Niebieska linia):




12. Poruszamy kwestię wpływu mediów społecznościowych na nasze życie. 

13. Włączamy film pt. "Are you living an Insta Lie". Po projekcji dyskutujemy nad ukazaną w nim problematyką, dociekamy dlaczego tak się dzieje, szukamy przyczyn, skutków, rozmawiamy o fotomontażach, udawanych zdjęciach:


14.  Nasi uczniowie na pewno znają serial "Black mirror" i odcinek pt. "Na łeb, na szyję", w którym przedstawiona jest czarna wizja przyszłości, jeśli nie uświadomimy sobie wpływu mediów na naszą tożsamość i rzeczywistość. Możemy zaprezentować ten fragment, aby podyskutować o tym, jak wyglądałoby nasze życie, gdybyśmy żyli dla celu, którym jest "kolejna gwiazdka lub jej brak":


15. Zadajemy pytanie: Czy warto być sobą? Co daje nam bycie sobą? Dlaczego nie warto kierować się tym, co znajomi prezentują w social mediach?

16. Na koniec rzucamy uczniom balony, w których ukryta jest złota myśl, przesłanie. Przebijają je, aby te myśl wydobyć i na forum mogą zaprezentować swoją interpretację:

"Chęć stania się kimś innym jest marnotrawstwem osoby, którą jesteś."  MARYLIN MONROE

"Zbyt wielu ludzi przecenia to, kim nie jest i nie docenia tego, kim jest."  MALCOLM S. FORBES

"Myślę, że każdy jest dziwny. Powinniśmy wszyscy celebrować naszą indywidualność i nie wstydzić się jej."  JOHNNY DEPP

"Ludzie, którzy potrzebują najwięcej akceptacji dostają jej najmniej, a ludzie, którzy potrzebują najmniej akceptacji dostają jej najwięcej."  WAYNE DYER

"Zaskakujące jest jak wiele ludzi idzie przez życie nie uświadamiając sobie, że ich uczucia względem innych ludzi są w dużej mierze determinowane przez uczucia wobec samego siebie, a jeśli nie czujesz się komfortowo ze sobą, nie możesz czuć się komfortowo z innymi."  SIDNEY J. HARRIS

"Wszystko, co irytuje nas w innych może nas zaprowadzić do zrozumienia samego siebie."  CARL JUNG

"Wolę być prawdziwym dla siebie, nawet jeśli grozi to narażeniem się na kpinę innych ludzi, niż być dla siebie fałszywym i narazić się na własną odrazę."  FREDERICK DOUGLASS

"Autentyczność jest zbiorem decyzji, które podejmujemy każdego dnia. To decyzja, aby się pokazać i być prawdziwym. Decyzja, aby być szczerym. Decyzja, aby pozwolić innym ujrzeć nasze prawdziwe ja."  BRENE BROWN

"Nie jest moją odpowiedzialnością być piękną. Nie żyję w tym celu. Moja egzystencja nie polega na tym, jak bardzo atrakcyjną mnie widzisz."  WARSAN SHIRE

"Bądź tym kim jesteś i mów to, co czujesz, ponieważ ci, którzy mają z tym problem nie są ważni, a ci, którzy są ważni nie mają z tym problemu."  FRITZ PERLS

"Zdrowa miłość do samego siebie oznacza, że nie czujemy przymusu, aby tłumaczyć się przed sobą lub innymi, dlaczego jedziemy na wakacje, dlaczego śpimy dłużej, dlaczego kupujemy sobie nowe buty, dlaczego rozpieszczamy siebie od czasu do czasu. Czujemy się komfortowo robiąc rzeczy, które dodają wartości i piękna do naszego życia."   ANDREW MATTHEWS

Anna Konarzewska