Obserwatorzy

środa, 18 lipca 2018

NIE TAKA FIŃSKA SZKOŁA STRASZNA, JAK JĄ MALUJĄ...

SŁÓW KILKA O FIŃSKIM SYSTEMIE EDUKACJI


Dlaczego tytuł tego wpisu brzmi właśnie tak... Już odpowiadam. Znam niewielu fanów fińskiej szkoły, a wielu krytyków. Ten wpis jest dla tych drugich. Ludzie krytykują, bo czegoś się boją, nie znają, bo coś jest dla nich dziwne, inne... Krytycy, których znam odnoszą się głównie do stereotypowych opinii na temat fińskiego systemu edukacji, a mianowicie przeszkadzają im między innymi: zbyt bliskie relacje z uczniami, brak odpowiedzialności za naukę, czy brak prac domowych... Jakże to błędne myślenie o nordyckiej edukacji. 
Dlaczego w takim razie fińscy uczniowie zajmują pierwsze miejsca w międzynarodowych testach, wykazując się najwyższym wskaźnikiem wiedzy, wypadają genialnie z nauk przyrodniczych i matematyki, czytają książki dla siebie?
Postaram się odpowiedzieć na te pytania na podstawie przeczytanej ostatnio książki "Fińskie dzieci uczą się najlepiej" T. D. Walkera. 

Walker również nie znał tego systemu, dopóki nie przeprowadził się ze Stanów Zjednoczonych do Finlandii. Zanim znalazł się na północy Europy, był wypalonym zawodowo nauczycielem, przepracowanym, zmęczonym, który powoli gubił radość z nauczania. W książce opisuje system z perspektywy osoby z zewnątrz, dlatego uważam, że ta pozycja jest istotna dla każdego nauczyciela. 
Jestem zachwycona tym systemem! Marzenie!

Finlandia nie jest krajem bez zadań domowych. To mit. Nauczyciele podchodzą do zadań domowych zdroworozsądkowo. Wiedzą, że nie można ucznia zarzucić milionem niepotrzebnych zadań, że uczeń też potrzebuje czasu na odpoczynek. Prace domowe są zadawane, ale rozsądnie do ilości. 

"Czas to dla nauczycieli najcenniejszy towar"
Finowie zwracają uwagę na przestrzeń do nauki. Uważają, że "mniej znaczy więcej". Im mniej eksponatów, tablic w klasie, tym lepiej. Ograniczenie bodźców zewnętrznych sprzyja skupieniu ucznia podczas lekcji. Nie chodzi o całkowite opróżnienie sali. Wystrój musi mieć jakiś cel. Poza tym dekoracją sal zajmują się uczniowie, a nie nauczyciele. Dzięki temu podopieczni czują się ważni i wspólne tworzenie sprawia im radość. Nauczyciel tylko nadzoruje przebieg pracy.

Fińscy uczniowie uczą się i odpoczywają na łonie przyrody. Wietrzą klasy. Opuszczenie szkolnej przestrzeni daje im relaks, poczucie wolności i integracji. 

"Kto działa, ten się uczy."
Uczniów w trakcie lekcji nakłania się do dyskusji. Dyskutowanie uwalnia myślenie krytyczne.  A to nie jest chyba trudne? I nie jest też czyś innowacyjnym. Metod prowadzenia dyskusji jest sporo. Przyznaję, na moich lekcjach są często. 
Dzieci pracują też w ciszy. Uczą się przede wszystkim przez działanie. Lekcje mają głównie model warsztatowy: krótki wykład, aktywna samodzielna praca, grupowa refleksja nad postępami, efektami. Uczniowie muszą znać cele lekcji. Ważna jest też informacja zwrotna, a przede wszystkim zwrócenie uwagi na słabości, bo jak twierdzi autor: "Dobry trener wskazuje obszary, nad którymi trzeba ćwiczyć."
W fińskiej szkole nie przykłada się wielkiej wagi do wykorzystywania nowych technologii na lekcji. Z technologii korzysta się mniej niż w szkołach amerykańskich. Nauczyciel dzięki temu nie czuje presji- wewnętrznej ani zewnętrznej- na wykorzystywanie nowinek ze świata informatyki. Sięga się po nie tylko wtedy, kiedy rzeczywiście wspomagają proces nauczania. Według autora krzykliwa technologia raczej przeszkadza w skoncentrowaniu się na najważniejszych zagadnieniach podczas pracy z uczniami.

Fińscy nauczyciele chętnie korzystają z podręczników, które pomagają im wyznaczyć rytm pracy na lekcji. Solidne materiały dydaktyczne, mądrze użyte pomagają dzieciom w zdobywaniu wiedzy. Również uważam, że podręcznik jest nieocenioną pomocą dla nauczyciela, mimo że często pracuję poza nim. Nie porzucajmy podręczników, ale wykorzystujmy je we właściwy sposób- wspomagający efektywne nauczanie. Jakie to proste!

Szkoła fińska uczy przede wszystkim radzenia sobie w życiu. Uczniowie mają zajęcia z gotowania, prania, nakrywania do stołu, szycia. Uczą się ekonomii, przedsiębiorczości, prowadzenia firmy, postaw obywatelskich. Kiedy nauka w szkole przypomina realny świat, młodym ludziom łatwiej dostrzec, jaki cel przyświeca ich pracy. Uczą się także o różnych formach przemocy, czym jest empatia, wzajemny szacunek i praca w grupie. Wszyscy wzajemnie się słuchają. Szkoła stawia na kształcenie umiejętności miękkich oraz interpersonalnych. 

Zaufanie- ważna sprawa!
W Finlandii rzadko stawia się oceny. Zamiast tego wspólnie omawia się prace uczniów na forum klasy. Kartkówki poprawiają sobie sami uczniowie. Nauczyciel podaje tylko prawidłowe rozwiązania, dzięki temu skupia się na ważniejszych rzeczach niż ocenianie, a uczniowie uczą się więcej, bo otrzymują natychmiastową informację zwrotną. Kartkówki zbiera się po to, aby sprawdzić komu przyda się pomoc. Trzeba zacząć tutaj od zaufania. Uczeń musi nauczyć się odpowiedzialności za własną naukę! Dzieci są również odpowiedzialne za prowadzenie swoich notatek. Nauczyciel nie dyktuje im, co mają zapisywać w trakcie zajęć! Ile w tym samodzielności!

Mitem jest, że nauczyciele w Finlandii nie sprawdzają wiedzy uczniów. Jest tu więcej sprawdzianów podsumowujących niż w szkole amerykańskiej. Z każdego przedmiotu dzieci otrzymują oceny w skali od 4 (najniższa) do 10 (najwyższa).
Przed ukończeniem szkoły średniej, fińscy uczniowie mogą przystąpić do matury. W ramach tego egzaminu muszą zdać co najmniej cztery indywidualne testy z takich przedmiotów jak: ewolucja, praca, dieta, polityka, wojna, etyka w sporcie, narkotyki, muzyka, itp. Młodzież musi regularnie prezentować swoje wypowiedzi do zagadnień kontrowersyjnych. Oto przykłady zadań z takiego egzaminu: "Walka mediów z odbiorcą- jakie płyną z tego konsekwencje?", "Dlaczego ludzie migrowali do Finlandii? Uzasadnij swoją odpowiedź", itd.
Nauczyciele omawiają z uczniami indywidualnie ich oceny na koniec semestru/roku. Przecież to nie jest nic trudnego!

Relacje uczeń - nauczyciel
Fiński nauczyciel skupia się na regularnym podtrzymywaniu więzi z każdym uczniem. Chodzi tu nawet o zwykłe, codzienne komunikaty typu: "Ooo...Zmieniłaś fryzurę, Olu. Pięknie wyglądasz!" Uśmiech i radość muszą towarzyszyć spotkaniu z uczniem. Chodzi tutaj też o codzienne relacje podczas przerw z naszymi podopiecznymi. Często przesiaduję z nimi na szkolnych kanapach i rozmawiam. Nauczyciele w Finlandii obserwują swoich wychowanków, dyskutują na temat ich hobby, ponieważ jest ono kluczowe do wszechstronnego rozwoju dziecka. Dzięki temu nie gasi się w nich entuzjazmu do nauki, a daje więcej okazji do samodzielności. Słyszałam komentarze: "Jak można być partnerem ucznia!", "Nikt nie będzie mówił mi na: ty!", "Gdzie są granice!".
Kochani, tu nie o to chodzi. Pisałam już kiedyś na moim blogu o relacjach z uczniami. O tutaj:
ttps://bycnauczycielem.blogspot.com/2017/12/jak-zyskac-autorytet-wsrod-uczniow.html
Partnerstwo z uczniem jest czymś innym niż partnerstwo na przykład w związku. Nie należy mylić tych relacji. Jedno jest wspólne: zaufanie. A granice stawiamy w każdych relacjach, prawda? Nie istotne, czy to mój przyjaciel, czy to uczeń, bo w każdej z tych relacji zostawiamy sobie przestrzeń, intymność, dystans i nie dajemy "wejść sobie na głowę". Dlatego uważam takie obawy za bezpodstawne. Zaufajcie przede wszystkim sobie i swoim kompetencjom!

Co z fińskimi nauczycielami?

"Jeżeli chcecie promować radość w swojej pracy nauczycielskiej- musicie przede wszystkim zadbać o swoje osobiste poczucie przynależności." 
Jednym z podstawowych czynników szczęścia jest poczucie przynależności- zaspokojenie potrzeb bezpieczeństwa przez budowanie więzi międzyludzkich. Fińscy nauczyciele spędzają mnóstwo czasu ze sobą podczas przerw, rozwijają w ten sposób relacje koleżeńskie. Nauczyciele, którzy zachowują zdrowe i silne więzi z innymi dorosłymi, łatwiej wdrażają integrację w swojej klasie. Fińskim pedagogom najwięcej radości w życiu daje współpraca, oparta na wzajemnym zaangażowaniu i wsparciu. Współpraca to też sposób myślenia, nie tylko działania!
Finowie wyznają zasadę: "pracuj, aby żyć", a nie "żyj, aby pracować." Nauczyciele nie przejmują się tym, jak wypadają w porównaniu z innymi. Nie skupiają się na konkurowaniu, tylko na osiąganiu szczytu własnych możliwości, bez względu na to, jak działają ich koledzy po fachu. Jak twierdzi autor: "Niepewność siebie odziera nas z radości nauczania. Trzeba poszukać czegoś, co określa się mianem przypływu."
Nikt nie rozlicza fińskich nauczycieli z wyników nauczania, czy przez różnego rodzaju kontrole. To się nazywa tam "wewnętrzną odpowiedzialnością". Bierze się ona z wysokiego zaufania społecznego do tego zawodu. Niestety w polskiej szkole jest na odwrót! Kontrole przeprowadza dyrektor, NIK, kuratorium i inne jednostki oświatowe. Polski nauczyciel ciągle jest kontrolowany i rozliczany, a to bardzo stresujące. W naszym systemie kładzie się zbyt duży nacisk na "odpowiedzialność za wyniki". I tu trzeba wielkiej rewolucji!

W relacjach z rodzicami sprawę w Finlandii stawia się jasno: "ty jesteś ekspertem w domu, ja jestem ekspertem w szkole!" Musimy ufać swoim pedagogicznym kompetencjom. Jak napisał autor: "Najbardziej radośni nauczyciele, są również jednymi z najtwardszych- ich pewność siebie wydaje się brać z czegoś więcej niż osiągane wyniki nauczania. Kiedy popełniają błąd, szybko stają na nogi! Gruba skóra pozwala im zachować radość z pracy!" Gruba skóra to umiejętność zaczerpnięcia głębokiego oddechu. To umiejętność radzenia sobie ze stresem w pracy, z codziennymi konfliktami z dyrektorem, rodzicem, koleżanką. Finowie określają to mianem SISU, czyli odwagi w obliczu przeciwności. A dobrze wiemy, że tych nauczycieli z grubą skórą jest mnóstwo w naszym społeczeństwie, to ci, którzy mimo problemów potrafią sobie zawsze poradzić i wyjść z twarzą. I tej siły życzę Wam wszystkim, bo ja już ją odnalazłam!

Sami zobaczcie, że wiele rzeczy z fińskiego systemu edukacji już weszło do naszych szkół. Niektóre zasady sami możemy wprowadzić, bo jak się okazuje nie jest to niemożliwe! Poza tym w naszym kraju również są szkoły godne naśladowania.
Wiadomo, że w Finlandii także są lepsze i gorsze szkoły- jak wszędzie na świecie. Nie ma systemu bez wad. Nauczyciele nordyccy również są strudzeni pracą. Jednak warto uczyć się od Finów i czerpać od nich inspiracje.
Anna Konarzewska






2 komentarze:

  1. Marzenie! - tak, to najodpowiedniejsze słowo. Nas przeważnie ograniczają różnorodne warunki - od systemowych po lokalowe. W mojej szkole takie rzeczy by się nie udały, bo z jednej strony tak, tak, metody aktywizujące, a z drugiej: ale na lekcji ma być cicho, a dzieci nie mogą siedzieć na ławkach, bo bezpieczeństwo... itd, itp... Fajnie, że bywają otwarci i elastyczni dyrektorzy, ale nie wszędzie, niestety.
    W tej krótkiej notce zastanowiło mnie, jakim cudem nauczyciele spędzają tam ze sobą mnóstwo czasu na przerwach. My mamy tyle dyżurów na różnych końcach korytarza, że się ledwie co w szkole widujemy!
    I w ogóle jak sobie czasem czytam o fińskiej szkole, to zawsze nachodzi mnie myśl: a co na to sanepid? ;)

    p.s. Muszę poszukać tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest jeszcze jedna bardzo ważna, istotna rzecz w fińskim systemie edukacji - rodzice. Ufają nauczycielom, zdają się na ich wiedzę, doświadczenie i słuchają ich. Wszelkie sprawy związane z brakami ucznia są konsultowane z rodzicami, rodzice nie mają pretensji, że ich dziecko nie umie, nie potrafi czegoś się nauczyć lub wykonać. Nauczyciel przedstawia rodzicom możliwości zdobycia danych umiejętności oraz daje szanse dodatkowej nauki, powtarzanie danego roku odbywa się za zgodą rodziców i jedna ważna rzecz nie ma tam porównań jednego ucznia z innym, każdy jest indywidualista i przyswaja wiedzę na swoim poziomie, jeśli ma jakieś braki, to spokojne je nadrabia. I w tym pomagają mu nauczyciele. Ale to wymaga nakładów pracy = środków!

    OdpowiedzUsuń