Obserwatorzy

sobota, 24 sierpnia 2019

O ROLI BŁĘDU W EDUKACJI I W ŻYCIU...



Ostatnio miałam okazję wziąć udział w warsztacie uczymy się na błędach. Nad całą ogólnopolską akcją patronują: Wiosna Edukacji oraz czasopismo dla wychowawców "Sygnał". Było to pierwsze spotkanie z całego cyklu. Grupa nauczycieli entuzjastów ma zamiar odczarować pojęcie błędu w edukacji oraz w życiu. Prawdopodobnie powstanie z naszych spotkań publikacja. Dziękuję Małgorzacie Buszman ("Majsterkowo edukacyjne") oraz Dorocie Kujawie- Weinke ("Inspirownia edukacyjna") za możliwość udziału w tym spotkaniu.

Wczorajsze zajęcia zainspirowały mnie do stworzenia tej lekcji wychowawczej.


1. Zaczynamy zajęcia od narysowania błędu. Uczniowie za pomocą rysunku, starają się oddać to, jak postrzegają błędy. Omawiamy swoje refleksje.

2. Następnie włączamy film animowany z serii "Struś pędziwiatr i kojot":


3. Po projekcji omawiamy przedstawioną w kreskówce sytuację. Jak zachowuje się kojot? Gdzie popełnia błędy? Czy uczy się na swoich błędach? Co jest jego celem? Jakie refleksje mogą towarzyszyć kojotowi w poszczególnych scenach? Kiedy kojot zdaje sobie przeważnie sprawę, że jego pomysły obracają się przeciwko niemu? Co zachwyca w postępowaniu kojota? 
(działanie, nie poddaje się mimo popełnionych błędów i niepowodzeń).

4. Następnie przedstawiamy uczniom sytuacje ze świata nauki i innych dziedzin:

Firma Diamond Fields została założona w celu poszukiwania diamentów, jednak główny geolog firmy popełnił błąd. W wyniku tego, zamiast znaleźć diamenty, odkryto największe na świecie złoża niklu. W związku z tym nowym znaleziskiem akcje spółki poszły ostro w górę.
Levi Strauss pojechał do Kalifornii, aby szukać złota i tym sposobem się wzbogacić. Nie był jednak dobrym górnikiem, więc zamiast szukać złota, zaczął szyć górnikom spodnie z płótna, co zaowocowało sukcesem. Zapewne słyszałeś o dżinsach Levi Strauss.
Thomas Edison popełnił ponad dziesięć tysięcy błędów, zanim wynalazł żarówkę, którą zaczęła produkować jego firma, General Electric.
Michael Jordan jest znany z powiedzeniaW mojej karierze nie trafiłem ponad 9000 rzutów. Przegrałem ponad 300 meczy. 26 razy wykonywałem decydujący rzut i nie trafiłem. Wiele, wiele razy odnosiłem porażki w życiu. I dzięki temu wszystkiemu odniosłem sukces.
5. Przedstawiamy wspólnie w burzy mózgów wnioski z powyższych sytuacji.
6. Zadanie: Pomyślcie o wybranym bohaterze autentycznym, literackim, filmowym, serialowym, którego błędy zmieniły, doprowadziły do czegoś w sensie pozytywnym.
Chętne osoby mogą opowiedzieć o tym na forum.
7. Zadanie: Pomyślcie teraz o swoim błędzie. Uczniowie odpowiadają na pytania według metody GOLD:
G- Jaki był twój cel? Co chciałeś osiągnąć danym działaniem?
O- Co wyszło z zakładanego celu? Co faktycznie osiągnąłeś?
L- Czego się nauczyłeś? O co jesteś mądrzejszy? Czego dowiedziałeś się o sobie?
D- Co następnym razem zrobisz inaczej? Co zmienisz w swoim podejściu do podobnych działań?
Chętni uczniowie mogą na forum przedstawić swoją analizę błędu, jeśli nie potrafią tego zrobić na swoim przykładzie, to mogą skorzystać z postaci wybranego bohatera. 
Chodzi o to, aby oswoić uczniów z błędami, o pokazanie, że błądzenie jest rzeczą ludzką i dotyka każdego z nas.
8. Następnie działamy metodą Marshmallow Challenge. Dzielimy klasę na grupy. Każda grupa otrzymuje: 20 nitek nieugotowanego makaronu typu spaghetti, metr sznurka, metr taśmy malarskiej i jedną piankę Marshmallow. 
Instrukacja dla grup: Z otrzymanych rekwizytów zbudujcie możliwie najwyższą wieżę w ciągu 12 minut. Wieża musi stać.
Zadanie jest z pozoru łatwe. Jednak wymaga wyobraźni, kreatywności oraz odpowiedniego porozumienia w grupie.
Na pewno ćwiczenie wniesie wiele emocji do klasy. Uczniowie będą długo pamiętali zabawę.
Po wykonanym zadaniu, zadajemy pytania grupie: Czy było to łatwe zadanie? Co sprawiało trudności? Komu zadanie się powiodło? Czy instrukcja była sprecyzowana, czy można w niej znaleźć błąd (niejasność, którą można było wykorzystać podczas budowy wieży)? Co Was zaskoczyło? Czego się nie spodziewaliście? Czego brakowało podczas budowania wieży? Czy łatwo wskazać winnego w tym zadaniu? Czy budowanie wieży ze spaghetti można porównać do życiowych sytuacji? Jeśli tak, to do jakich konkretnie? 
Wyciągamy wspólne wnioski po zabawie.
                                                               źródło: Radio Białystok
9. Praca metodą stacji. Grupy przemieszczają się po klasie odpowiadając na pytania na przygotowanych już arkuszach:
I stacja: Dlaczego błędy są ważne w edukacji oraz w życiu?
II stacja: Dlaczego ludzie boją się błędów?
III stacja: Co czujemy, gdy jesteśmy świadomi popełnionego błędu?
IV stacja: Jak wyglądałby świat bez błędów? 
V stacja: Wypiszcie kilka punktów manifestu, którego rolą jest odczarowanie błędu.
10. Na koniec można wykorzystać ćwiczenie Zalety wad, Wady zalet:
a) W przedstawionych sytuacjach doszukujemy się pozytywnych stron:
Mama ugotowała za słoną zupę.
Przewróciłam się jadąc na rowerze, co skończyło się interwencją chirurga.
Otrzymałam ocenę niedostateczną z matematyki.
b) W przedstawionych sytuacjach doszukujemy się negatywnych stron:
Przeczytałam wszystkie szkolne lektury.
Byłam na wycieczce za granicą.
Zdobyłam puchar w zawodach pływackich.
11. Wyciągamy wnioski z powyższego ćwiczenia oraz z całej lekcji.
UWAGA!
Ostatnie dwa ćwiczenia- 9 i 10- możecie wykonać w parku -na kolejnej lekcji wychowawczej, jeśli zabraknie Wam czasu. Wówczas można podjąć się eksperymentu z "zaczepianiem przechodniów" i zadawaniem im pytań na różne tematy. Celem jest sprawdzenie reakcji swojej, przechodniów, dyskusja nad popełnionymi błędami w komunikacji międzyludzkiej. Wyciągnięcie wniosków.
Anna Konarzewska

czwartek, 1 sierpnia 2019

EMOCJE- wstyd i poczucie winy.

POROZMAWIAJMY O EMOCJACH.
- WSTYD I POCZUCIE WINY -


Pisałam w ostatnim poście o niezwykłej książce, którą przeczytałam - "Dary niedoskonałości" Brene Brown. Link do artykułu tutaj: http://bycnauczycielem.blogspot.com/2019/07/o-ludzkiej-niedoskonaosci.html
Znajdziecie w nim podpowiedzi do dzisiejszej lekcji wychowawczej, więc warto przeczytać.

Postanowiłam stworzyć na podstawie tej książki scenariusz lekcji wychowawczej o trudnych i powszechnych emocjach, do których zaliczają się wstyd i poczucie winy. Młodzież musi wiedzieć, jak radzić sobie z tymi uczuciami i jak je rozpoznawać.

1. Na początku włączamy film pt. "Twoje słowa zmieniają świat":


2. Rozmawiamy z uczniami o przedstawionej sytuacji. 
O czym będzie lekcja? /o wstydzie, o obwinianiu, o opinii innych ludzi o nas, o rzeczywistości szkolnej, o akceptacji siebie/. 
Co czuje główna bohaterka filmu? Dlaczego te uczucia jej towarzyszą? Kto je wywołał? Jak zinterpretujecie ostatnią scenę?  Dlaczego tak bardzo przejmujemy się opinią innych ludzi? Jak ona wpływa nasze samopoczucie?

3. Czytamy na głos bajkę filozoficzną:

NAUKA MĘDRCA
Pewien stary mędrzec miał syna, który nie chciał wychodzić z domu, ponieważ miał kompleksy na punkcie swojego wyglądu. Lękał się zatem, ze ludzie będą się z niego naśmiewać. Ojciec tłumaczył mu, że nie należy nigdy słuchać tego, co mówią inni, i postanowił mu to udowodnić.
- Jutro – powiedział – pójdziesz ze mną na bazar! Opuścili dom wczesnym rankiem; stary mędrzec na grzbiecie osła, a syn pieszo u jego boku.
Kiedy przybyli na miejsce, tamtejsi kupcy nie mogli powstrzymać się od szemrania:
- Spójrzcie na tego człowieka, litości nie ma! Wypoczywa na grzbiecie osła, a swemu biednemu synowi każe iść pieszo.
Mędrzec powiedział do syna:
- Dobrze słyszałeś? Jutro znów pójdziesz ze mną na bazar.
Następnego dnia mędrzec i jego syn postąpili odwrotnie: chłopiec usiadł na grzbiecie osła, a starzec szedł u jego boku. Przy wejściu na plac targowy byli już ci sami kupcy.
- Spójrzcie na to niewychowane dziecko – mówili. – Siedzi spokojnie na grzbiecie osła, gdy jego stary ojciec musi wlec się w pyle drogi. Podobny widok – cóż to za nieszczęście!
- Dobrze słyszałeś? – zapytał ojciec syna. – Jutro znów przyjdziesz ze mną na bazar.
Trzeciego dnia wyruszyli pieszo, ciągnąc osła za sobą na postronku.
- Spójrzcie na tych dwóch idiotów – drwili kupcy. – Idą pieszo, jakby nie wiedzieli, że osły są po to, aby na nich jeździć.
- Dobrze słyszałeś? – zapytał mędrzec. – Jutro znów przyjdziesz zemną na bazar.
Czwartego dnia, kiedy opuszczali dom, obydwaj siedzieli na grzbiecie osła.
Kupcy przy wejściu na plac dali upust swojemu oburzeniu:
- Co za wstyd! Spójrzcie na tych dwóch! Nie mają żadnej litości dla biednego zwierzęcia!
Piątego dnia przyszli na targowisko, niosąc osła na swoich barkach. Kupcy skwitowali to wybuchem śmiechu:
- Spójrzcie na tych dwóch głupców, którzy niosą osła, zamiast go dosiadać!
Mędrzec podsumował to wszystko takim wnioskiem:
- Drogi synu, jak słyszałeś, cokolwiek w życiu zrobisz, ludzie zawsze będą mieli ci coś do zarzucenia. Dlatego nie wolno przejmować się ich zdaniem: rób to, co wydaje ci się słuszne, i idź swoją własną drogą.

Źródło: M. Piquemal „Bajki filozoficzne”

4. Co mędrzec chciał pokazać swojemu synowi? Czy potrafimy uwolnić się od opinii innych o nas samych? W jaki sposób opinia innych kształtuje nasze życie? Jak sobie radzić z tą słabością? 
Uświadamiamy młodzieży, że życie to szukanie własnej drogi. Jeżeli nie jesteś sobą, to kto będzie tobą zamiast ciebie? Czy umocnienie siebie nie jest warte podjęcia ryzyka jakichś niepochlebnych sądów?

5. Rozkładamy przed uczniami karty Ecco firmy Klanza. Wybierają tę, która kojarzy im się ze wstydem. Na forum uzasadniają wybór. 

źródło: Stowarzyszenie Klanza, fot. M. Szufarska

6. Na tablicy zapisujemy wszystkie symptomy fizyczne oraz psychiczne odczuwania wstydu.

FIZYCZNE:
drżenie rąk, nogi jak z waty, rumieńce na twarzy, nadmierna potliwość, drżenie głosu, płacz, udawany śmiech, gorączka, która zalewa nas od środka...

PSYCHICZNE:
czujemy się nieswojo, chcemy zapaść się pod ziemię, jest nam głupio, boimy się opinii innych ludzi, boimy się konsekwencji, myślimy o sobie negatywnie, obwiniamy się i innych, chcemy izolacji, myślimy o ukaraniu siebie lub innych...

7. Wspólnie wskażcie sytuacje, które wpędzają nas w uczucie wstydu. Porozmawiajcie o tym przez chwilę. 

8. Następnie musimy przedstawić młodzieży różnicę między wstydem a poczuciem winy. Dyskutujemy o przedstawionej różnicy.

Wstyd - jest destrukcyjny, ponieważ demotywuje człowieka, uważamy się przez to gorsi od pozostałych, obwiniamy siebie za głupotę, długotrwały wstyd przeradza się często w depresję, agresję lub autoagresję. Ludzie nie potrafią zaakceptować błędu, który popełnili. Izolują się od reszty. Boją się odsłonić, pokazać, zaakcentować swoją obecność, ponieważ nie chcą ponieść porażki. 

Poczucie winy - kierujemy nie na siebie, tylko na nasze zachowanie, potrafimy wyciągnąć wnioski, przeprosić lub zadośćuczynić za wyrządzone krzywdy, zdajemy sobie sprawę z popełnionych błędów i traktujemy je jak nauczkę, motywator do zmiany zachowania. Szybko wówczas dochodzimy do siebie. Nie traktujemy tego doświadczenia jak porażki. 

9. Włączamy filmik o procesie obwiniania innych według Brene Brown:


10. Po projekcji: Dlaczego tak łatwo obwiniamy innych? Co jest tego powodem? Jak reagować na takie sytuacje? Kiedy spotkaliście się ostatnio z taką sytuacją? Jak wtedy się czuliście? 

11. Dzielimy klasę na grupy. Każdy zespół opracowuje plan/instrukcję/przepis radzenia sobie z obwinianiem przez kogoś oraz ze wstydem.
(podpowiedzi znajdziecie we wskazanym przeze mnie artykule- powyżej znajdziecie link).

Anna Konarzewska

wtorek, 30 lipca 2019

O ludzkiej niedoskonałości...

O błędach, wstydzie i strachu…
Jak zaakceptować siebie, aby cieszyć się życiem?




Wiele miejsca na moim blogu poświęciłam tematowi akceptacji siebie i empatii w ogóle. Uważam, że to wartości ponadczasowe, bezcenne. Niedługo opublikuję scenariusz o wstydzie i poczuciu winy, a zainspirowała mnie książka Brene Brown "Dary niedoskonałości". 



      Ostatnio przeczytałam książkę Brene Brown „Dary niedoskonałości”. Brene znałam wcześniej z jej wypowiedzi udostępnianych na platformie TED. Zachwyciła mnie swoją naturalnością i tym, jak autentycznie opowiadała o rzeczach ludzkich i jakże oczywistych, które spychamy na co dzień gdzieś poza naszą świadomość.

         Wstyd i strach powoduje, że boimy się „odsłonić”. Dlaczego się boimy? Bo nie chcemy być wyśmiani, odrzuceni, więc chowamy się za nie swoimi maskami. Gubimy siebie, swoją autentyczność. Autentyczność polega według Brown na poznaniu siebie, ale też na akceptacji własnej słabości i wrażliwości. Iluż ludzi wokół siebie mam i Wy również, którzy mają problem z akceptacją siebie, swoich wad i postaw. Iluż uczniów we współczesnej szkole zmaga się z tolerancją swojego „ja”? A przecież ten, kto nie potrafi kochać siebie, nie będzie też akceptował innych! Czyż to nie problem XXI wieku? Chcemy uczyć tolerancji, a sami siebie nie potrafimy zaakceptować! A od tego trzeba zacząć – od miłości do siebie. Proszę tylko nie mylić tego pojęcia z narcyzmem.

Życie nauczyło mnie przez różne doświadczenia, że powinnam bardziej przejmować się swoimi uczuciami, a nie tym, co ludzie powiedzą. Innych jest dużo i każdy mówi, co innego. Każdy człowiek jest wyjątkowy, każdy tworzy swoją własną historię, natomiast polubienie siebie wymaga największej odwagi. Jest to proces, życiowa podróż. Wymaga wysiłku i czasu.

Jak pokochać siebie? Kilka podstawowych wskazówek według Brene Brown:

     1.     Przestań się przejmować tym, co mówią ludzie.
     2.     Uznaj własne wady i słabości.
     3.     Współczuj sobie.
     4.     Twórz więzi, relacje z ludźmi przez empatię.
     5.     Naucz się rozpoznawać wstyd i poczucie winy.
     6.     Nie oceniaj ludzi.
     7.     Bądź pomocnym, ale też proś o pomoc.
     8.     Wyeliminuj z życia wszystko, co ci przeszkadza.
     9.      Nie bój się radości.
    10.  Naucz się cieszyć z małych, codziennych rzeczy.
    11.  Wypoczywaj na swój sposób.
    12.  Słuchaj intuicji.
    13.  Wykorzystuj swoją kreatywność i nie porównuj się z innymi.
    14.  Dbaj o sens swojej pracy.
    15.  Wykorzystuj swoje talenty.

Zdarzyło się Wam w życiu na pewno wiele niekomfortowych sytuacji, które spowodowały, że odczuwaliście wstyd. Okropne uczucie, prawda? Rozpoznajemy je po fali gorąca, która oblewa nasze ciało, po „buraku” na twarzy i dziwnym dygotaniu serca. Jesteśmy ludźmi i będziemy popełniać błędy. Jednak wstyd powoduje, że jesteśmy źli na siebie, na otoczenie, na świat. Jak sobie z nim radzić? Przede wszystkim musimy komuś opowiedzieć swoją historię, ponieważ zatrzymanie tej emocji w sobie, w sekrecie, spowoduje jej eskalację. Wyrzucenie z siebie tego uczucia nas oswobodzi. Trzeba znaleźć tylko odpowiednią osobę, której ufamy, która będzie nas wspierała podczas rozmowy. Trudno współczuć, jeśli samemu ma się problem z poczuciem własnej wartości. Musimy znaleźć kogoś, kto zasługuje na wysłuchanie naszej wstydliwej historii. Nie potrzebujemy miłości od wszystkich, których spotykamy, dobrze jednak mieć obok siebie chociaż jedną przychylną nam osobę. Brown twierdzi: „Kiedy jesteśmy niedoskonali, pokazujemy się od prawdziwej strony, a przez to możemy więcej osiągnąć”. 
Zobaczcie, Drodzy Rodzice i Nauczyciele, jak kuleje w naszej kulturze „ludzka niedoskonałość”? Potrzeba ciągle edukacji i poprawnych relacji rodzinnych, aby dzieci mogły uczyć się na własnych błędach, jednocześnie je akceptując. Tak też poznają samych siebie, uczą się odpowiedzialności. Wstyd jest destrukcyjnym uczuciem. Potrzeba nam wszystkim odwagi, aby być autentycznymi ludźmi. Ile przecież trzeba samozaparcia, by przyznać się do niewiedzy, zwłaszcza w towarzystwie, które sprawia wrażenie nieomylnego? Jak taka sytuacja w szkole stresuje uczniów? Co myśli o sobie młody człowiek, kiedy stroni od aktywności na lekcji? Boi się wstydu, wykluczenia.  Myśli, że jest głupi, niewartościowy. Wstyd mu udzielić błędnej odpowiedzi. Będzie się obwiniać. Całą złość skieruje najpierw na siebie, a potem na otoczenie. Tak rodzi się przyczyna autoagresji i agresji. 
To trzeba natychmiast odczarować w systemie edukacji. Trzeba zmienić formy komunikacji z dziećmi, z młodzieżą. Trzeba edukować też rodziców. Nauczyciel musi również wykazać się odwagą w autentyczności. Odwaga jest zaraźliwa. Jeśli pokażemy ją swoją postawą, ludzie wokół poczują się lepiej i będą dla siebie bardziej tolerancyjni. Pedagog powinien dać przykład kultury błędu. Jeżeli pomyli się na lekcji, przejęzyczy, powinien wziąć błąd na swoje barki i przeprosić albo przyznać się, że czegoś nie wie, że musi sprawdzić pewne informacje, aby udzielić pełnej odpowiedzi. Na litość boską! Przecież jesteśmy ludźmi, nie robotami perfekcjonistami. Łatwiej udawać doskonałą jednostkę, ale nikt przecież nie jest bez wad. W skałach też są pęknięcia, są rysy na szkle- to naturalne.

Poza tym żyjemy w czasach, w których lubimy szukać winnych, kiedy dzieją się złe rzeczy. Zapominamy o tym, że obwinianie drugiego człowieka zabiera nam energię i czas. W dodatku częściej narzekamy i nie zajmujemy się sensownymi rzeczami. Zauważyliście? Obwiniamy wszystko i wszystkich dookoła – za wszystko. Łatwiej nam pokazać złość i niezadowolenie niż współczucie. Czy świat nie byłby piękniejszy, gdybyśmy potrafili wzajemnie okazywać sobie życzliwość? Najważniejsza jest umiejętność oddzielenia ludzi od ich zachowań i mówić o tym, co robią, a nie kim są. Musimy mieć odwagę w mówieniu o tym, co nam przeszkadza – a zwłaszcza o wstydzie, strachu i naszych słabościach. Wstyd powoduje, że czujemy się mali, bo „co ludzie sobie o mnie pomyślą”, bo „nikt nie może się o tym dowiedzieć”, bo „będę udawać, że wszystko u mnie w porządku”.

         Jak uodpornić się na wstyd? Trzy rady daje Brene Brown:

·     Wszyscy go odczuwamy. Wstyd to powszechne i podstawowe ludzkie doświadczenie. Nie odczuwają go tylko osoby, które nie znają empatii.

·        Wszyscy boimy się mówić o wstydzie.

·        Im mniej mówimy o wstydzie, tym bardziej wpływa on na nasze życie.

Czym się różni wstyd od poczucia winy?

Poczucie winy skierowane jest na nasze zachowanie – „zrobiłem coś złego”, a wstyd skierowany jest do naszego wnętrza – „jestem zły, do niczego”. Poczucie winy jest silne jak wstyd, ale w przeciwieństwie do niego może działać pozytywnie; motywuje do zmiany, chcemy zadośćuczynić innym za wyrządzone krzywdy. Wstyd niszczy nasza psychikę i poczucie wartości. Dzieci, które częściej doznają wstydu mają ogromne problemy z akceptacją siebie i uznaniem własnej wartości, a rodzice i nauczyciel, którzy wychowują zawstydzając, uczą przyszłe pokolenia tego, że nie są warte miłości i uwagi.

         Pamiętajmy też o jednym, że życie w zgodzie z sobą, z własnym systemem wartości oznacza wyjście z bezpiecznej strefy. Łatwo kogoś krytykować, gdy podejmujemy ryzyko bycia innym, czyli sobą. Hejt jest tani i powszechny. Kiedy próbujemy być odważni we własnych dążeniach, krytyka będzie bolała. Brown twierdzi, że: „Gdy pójdziemy pod prąd i zaprezentujemy światu nasze dzieła, niektórzy poczują się zagrożeni i uderzą w to, co najbardziej boli – w nasz wygląd, popularność, a nawet sposób wychowania dzieci”. Odwaga polega na tym, aby nie przemilczać naszych historii, aby o nich mówić. U mnie wygląda to tak: nieistotne jest dla mnie, czy ja coś nabroję, czy ktoś mnie urazi – zawsze mówię głośno o tym, co mnie spotkało. Czasami odbiorcami jest grono osób, a czasami tylko najbliższe mi osoby. Zależy od sytuacji, która miała miejsce w moim życiu. To mnie wzmacnia. Dodaje sił i rzeczywiście pomaga. Nie należy gromadzić emocji w sobie. Są sytuacje, po których powinnam odczuwać winę, ale są też takie, po których poczucie winy nie powinno leżeć po mojej stronie. Z tego również warto zdać sobie sprawę. Musimy traktować siebie w sposób wyrozumiały i uczmy też tego nasze dzieci, naszych uczniów.

         Mam wrażenie, że staliśmy się narodem wyczerpanych, ciągle narzekających i zestresowanych ludzi, i wychowujemy w tym  biegu nasze dzieci, które również są przeładowane treściami programowymi w szkołach oraz dodatkowymi zajęciami pozalekcyjnymi z wszystkich dziedzin świata… A ile mamy czasu wolnego na medytację, odpoczynek, niemyślenie, zabawę? Warto być asertywnym też wobec siebie. Zróbmy sobie listę działań i radości – niepotrzebne wykreślmy. 😉 Znajdźmy czas na drzemkę, spokój i ciszę wokół siebie.
Dbajmy o to, aby nasza praca miała sens. Każdy człowiek ma jakieś talenty, ale trzeba umieć je „wykopać” i korzystać z nich, rozwijać je i dzielić się nimi. Howard Thurman powtarzał: „Nie pytaj, czego świat potrzebuje. Pytaj o to, co sprawia, że chce ci się żyć, i właśnie tym się zajmuj. Bo świat przede wszystkim potrzebuje ludzi, którym chce się żyć”. Szukajmy inspiracji wokół siebie, spotykajmy się z ludźmi, którzy inspirują nas i wspierają w naszych działaniach. Przeczytajmy „Alchemika” Paula Coelho. Tańczmy w deszczu i śmiejmy się zawsze i wszędzie. Uśmiech uzdrawia duszę. Ludzie boją się zmian, ale warto zadać sobie pytanie: Co stanowi większe ryzyko - rezygnacja z tego, co pomyślą o nas ludzie, czy z tego kim jesteśmy?  

Jeśli ktoś z Was ma ochotę wysłuchać Brene Brown to udostępniam jej świetne wystąpienie o wstydzie i odwadze w życiu oraz w szkole:


Anna Konarzewska

czwartek, 25 lipca 2019

Krytyczne myślenie, plotka, wyobraźnia a postrzeganie rzeczywistości.

W ŚWIECIE POZORÓW...


Lekcja wychowawcza o pozorach, o ocenie rzeczywistości, o wyobraźni, o plotce i krytycznym myśleniu z elementami filozofii.

1. Zaczynamy zajęcia od wyświetlenia filmu z udziałem Cristiano Ronaldo:


2. Po filmie młodzież próbuje określić temat lekcji wychowawczej. Na pewno film zachęci do dyskusji o pozorach, o błędnej ocenie rzeczywistości? Skąd wiemy, że to co wiemy, jest prawdą? W jakie pułapki myślenia wpadamy? Co jest źródłem tych pułapek? Zwracamy uwagę na przechodniów - jak reagują, gdy nie wiedzą, kto ukrywa się pod dresem nieznajomego, jak zachowuje się chłopiec, jak postępują ludzie, gdy Ronaldo odsłania swe oblicze? O czym ta sytuacja świadczy? Dlaczego tylko dziecko zainteresowało się nieznajomym? Jaką prawdę o świecie odkrywamy za pomocą tego filmu?

3. Dzielimy klasę na grupy. Każda grupa otrzymuje do interpretacji inną bajkę filozoficzną. Wszystkie pochodzą ze zbioru bajek filozoficznych Michela Piquemala. W poniższych linkach znajdują się skany:

I grupa - "Dąb i trzcina"

II grupa - "Duch wód"

III grupa - "Koniec świata"

IV grupa - "Królik, łasica i orzeł"

V grupa - "Sekta oszpeconych"

4. Po 5-7 minutach pracy zespołowej każdy lider zespołu czyta na forum bajkę, którą otrzymała grupa. Następnie jego zespół wypowiada się na temat lekcji, która wypływa z bajki. Po każdej bajce prowadzimy dyskusję. Zadajemy pytania. 

Do bajki pt. "koniec świata" - Czy przydarzyło się Wam kiedyś, że przejęliście się czymś błahym? Czy macie taki odruch, kiedy ktoś opowiada wam o nieprawdopodobnych wydarzeniach, żeby zastanowić się, czy to plotka, czy sprawdzacie źródło informacji? 
Nawiązujemy tu do sytuacji z 1983 roku, gdzie podczas audycji radiowej pewien Amerykanin ogłosił lądowanie Marsjan na Ziemi. Wielu słuchaczy wpadło wówczas w panikę i opuściło swe domy.

Do bajki "Duch wód" - Czy ufacie własnym zmysłom? W jaki sposób wrażenia zmysłowe wpływają na nasz odbiór świata i formułowanie osądów? Co może przyjść nam z pomocą w obliczu pułapek postrzegania- rozum, doświadczenie, pytanie innych?

Do bajki "Dąb i trzcina" - Czy warto czasami dostosować się? Nagiąć? Czy opór zawsze jest konieczny? 

Do bajki "Królik, łasica i orzeł" - Jak pozory potrafią mylić i łudzić człowieka? Jak uwolnić się od pozorów?

Do bajki "Sekta oszpeconych" - Czy warto podążać bezmyślnie za modą? Jak wartościowy jest indywidualizm w świecie? Co z dzisiejszą modą i jak młodzież na nią reaguje?

5. Drama - plotka. Uczniowie wstają, ustawiają się jeden za drugim. Jeżeli w klasie jest za mało miejsca, można wyjść na korytarz. Ostatnia osoba, puka w plecy ucznia przed sobą- ten odwraca się. Ostatni uczeń za pomocą gestów pokazuje kilka ruchów, za pomocą których opowiada jakąś krótką historię. Przedostatni puka w plecy kolejną osobę przed sobą i przekazuje historię, którą usłyszał. Itd. Itd. Pierwsza osoba w "wężu" odtwarza wszystkim "usłyszaną" historię.
W tym ćwiczeniu chodzi o to, aby pokazać, jak ludzie potrafią zmienić kształt usłyszanej historii. Każdy dodaje zawsze coś od siebie. Wyciągamy wnioski z obserwacji tej dramy.

5. Następnie wyświetlamy slajd (źródło: www.blasty.pl):


6. Pytamy uczniów o rolę wyobraźni w widzeniu świata. Wymieniamy zalety i wady wyobraźni.

7. Nauczyciel czyta bajkę filozoficzną pt. "Kapelusz" ww.autora (źródło: Bajki filozoficzne, M. Piquemal, Wydawnictwo Muchomor, 2004). W linku tekst:


8. Na podstawie tekstu dyskutujemy o roli wyobraźni w życiu, w postrzeganiu rzeczywistości. 

9. Wyświetlamy kilka fotografii (autorką jestem ja), które mają pokazać jak działa wyobraźnia. Pokazujemy uczniom fragment jakiejś całości. Młodzież próbuje odgadnąć, co przedstawia fotografia. Dopiero po burzy pomysłów, pokazujemy całość, aby uświadomić, że czasami widzimy fragment jakiejś historii, wydarzenia, a wyobraźnia działa tak, że każdy zmienia po swojemu obraz, który zobaczył. 

Co widzicie na fotografii? Co to może być?
(będą padały różne obrazy: patyczak, pająk, gałązka, itp.)


Potem wyświetlamy całość, której poprzedni obraz był tylko fragmentem i obserwujemy reakcje uczniów:


Kolejne zdjęcie, które jest fragmentem rzeczywistości:
(tu też zadajemy pytanie o to, co może być na obrazku)

Potem pokazujemy całość:


I ostatnia fotografia:


Całość:



10. Wysuwamy wspólnie wnioski po wykonanym ćwiczeniu. Omawiamy własne reakcje. O czym one świadczą? Jak łatwo i jak często po takim fragmencie oceniamy drugiego człowieka?

11. Na koniec interpretujemy słowa Coco Chanel w kontekście całej lekcji: "Aktem odwagi jest samodzielne, krytyczne, kreatywne myślenie".

Anna Konarzewska

poniedziałek, 15 lipca 2019

Zmiana? Od czego zacząć?

DROGA DO ZMIANY...
Od czego zacząć?


Nauczyciel- brzmi dumnie. Za każdym razem, kiedy jako dziecko, myślałam o tym zawodzie, napełniała mnie swoista ekscytacja. Swoich nauczycieli szanowałam, choć nie zawsze się z nimi zgadzałam. W wielu kwestiach byli dla mnie zbyt archaiczni, sztywni, zamknięci. Nie każdy był z powołania, ale musieli mieć w sobie to coś, co przekonało mnie do wyboru właśnie tej drogi życiowej. Co to było? Sama nie wiem. Wiedziałam tylko, że nie chcę powielać ich błędów, że chcę być inna.
 Jako uczennica podstawówki zawsze chciałam bawić się w szkołę. Moi rówieśnicy, kuzyni, sąsiedzi mieli dość „budy” na co dzień, a ja nie! Byłam nauczycielką od wszystkiego. Uczyłam z wielkim zapałem biologii, wychowania fizycznego, matematyki, geografii. 😉 Uwielbiałam sama się uczyć, poznawać świat z różnych encyklopedii i innych książek, których nie brakowało w moim domu. Mama nigdy nie odmówiła mi kupna książki, a nie przelewało się u nas. Z tego okresu przypominam sobie jeszcze swoją kreatywność, bo to ja byłam pierwszym inicjatorem odlotowych pomysłów na podwórku. Jak mawiała moja ciocia: „Ani już nie zapraszamy na wakacje, bo ma 100 pomysłów na minutę i nie nadążamy za nią.” 😉 Faktycznie, jak tak sobie powspominam, nie wszystkie moje pomysły były kreatywne, niektóre należały do tych z serii pt.„niemądre”. Mojej kreatywności szkoła nie zabiła, choć przyznaje się - uśpiła na pewien czas.
Pamiętam jeszcze, jak niektóre moje koleżanki nie wierzyły we mnie i w moją wizję przyszłości. Pukały się po głowie. Myślę, że teraz przecierają oczy ze zdziwienia, kiedy widzą, co wyprawiam jako nauczycielka. Byłam uparta. Mimo wielu przeciwności losu, osobistych klęsk, skończyłam studia. Wtedy myślałam, że złapałam Pana Boga za nogi. A to był dopiero początek mojej drogi. Chciałabym podzielić się z Wami refleksjami na temat mojej transformacji w karierze zawodowej.

                                                    źródło: wielkieslowa.pl

Kiedy skończyłam studia poczułam się kimś, myślałam: „No teraz to pokażę, na co mnie stać”. Oczywiście wpadłam w pułapkę mitu o swej nieomylności. Nie potrafiłam przyznać się do błędu podczas lekcji. To ja miałam zawsze rację. To ja musiałam zawsze wygrać w argumentacji z uczniem. Kolejną pułapką było myślenie o sobie jak o MISTRZU ze zdolnościami nadprzyrodzonymi przez podkreślanie swojej wyższości nad uczniami. Ojjj... lubiłam pokazywać, że mam władzę nad uczniami, a stawianie jedynek było dla mnie frajdą. Im więcej, tym lepiej. Im częściej złapałam kogoś na ściąganiu, plagiacie, czy lenistwie, tym bardziej rosłam w swoich oczach. Stawiałam uwagi za złe zachowanie, nie obchodziło mnie tłumaczenie ucznia. Dumnie kroczyłam przez szkolne korytarze, nie zastanawiając się nad uczniami, ich sytuacją rodzinną, czymkolwiek. Liczyły się tylko moje potrzeby, tylko siebie widziałam. Dziś mogę powiedzieć: „TO BYŁO GŁUPIE i NIEPROFESJONALNE!”.
Całe szczęście ten okres w moim życiu zawodowym trwał bardzo krótko, około roku. To było coś w rodzaju fatalnego zamroczenia. Karierę zawodową rozpoczęłam w liceum, technikum i w szkole zawodowej. Uczyłam na każdym z tych szczebli. Uczniowie o różnych potrzebach, przejściach, umiejętnościach, poziomie wiedzy i ja… młoda polonistka, która codziennie snuła refleksje o tym, jak stać się partnerem ucznia w edukacji. Podstawą mojej zmiany była refleksja nad sobą i chęć bycia nauczycielką, którą chciałam zawsze być, a nie chłodnym urzędnikiem. Ale przyznajcie, że jako młoda osoba, stawiająca swoje pierwsze kroki w tym zawodzie, miałam do tego prawo. Pomieszało mi się, delikatnie mówiąc, w główce od nadmiaru szczęścia. 😉 Wtedy zrozumiałam, że prawo do błędu ma każdy, nie tylko uczeń, ale pedagog również. Tylko trzeba umieć je akceptować i pracować nad sobą. Ta refleksja wskazała mi drogę do relacji z uczniem, wychowankiem, rodzicem. Ważne było dla mnie budowanie relacji a nie racji. Działo się to dzięki obecności tu i teraz, luźnym i czasami przypadkowym rozmowom na korytarzu, sprzyjały temu też integrujące zajęcia. Pomógł mi w tym również teatr. Od kiedy tylko pamiętam warsztaty teatralne towarzyszyły mi w edukacji, wspierały w łamaniu stereotypów dotyczących relacji szkolnych. Te spotkania z uczniami wokół teatru nauczyły mnie otwartości i spontaniczności w działaniu.  Pewnie dlatego ta zmiana we mnie ruszyła z kopyta. I Korczak… myślenie Korczakowskie utwierdzało mnie w słuszności tych zmian. Można powiedzieć, że cały czas we mnie zachodzi jakaś zmiana, cały czas czegoś nowego się uczę, poszukuję lepszych rozwiązań. Nie stoję w miejscu, dostrzegam potrzebę bycia dobrą nauczycielką, dobrym człowiekiem. Oczywiście, mam wrażenie, że dla niektórych jestem jedną z tych, która oderwała się od rzeczywistości, czy mówiąc wprost: „urwała się z choinki”. Chcę jednak działać w zgodzie z sobą, ze swoimi ideami i wartościami. Dlaczego mam tego nie robić, jeśli zmiana ta przynosi korzyści mi i moim uczniom, ich rodzicom oraz całej szkolnej społeczności, w której egzystuję? Działam też szerzej, bo dzielę się wiedzą oraz doświadczeniem z czytelnikami bloga ( Być nauczycielem…) oraz mojej książki „Być (nie)zwykłym wychowawcą”. Ileż to osób po jej lekturze napisało do mnie: „…widzę tu siebie i swój sposób myślenia o edukacji, ale bałam się coś zmienić, bo nikt wcześniej nie utwierdził mnie w tym, że to dobra droga”. Każdy potrzebuje inspiratorów wokół siebie. Ważne jest, aby otaczać się takimi ludźmi, rozmawiać z nimi, aby wewnętrznie utwierdzić się w słuszności swoich działań oraz by nie czuć się samotną wyspą. Na szczęście na swojej drodze cały czas spotykam cudownych nauczycieli, edukatorów, którzy promują moje działania i to jest niesamowite! Dodają siły i sprawiają, że nawet jeśli skrzydła mi opadną, to tylko na chwilę.

                                                       źródło: wielkieslowa.pl

Okładka mojej książki najlepiej ujmuje w skrócie moją drogę do zmiany i jej sens. Postać nauczyciela ma cień dziecka – trzeba powrócić do czasów dzieciństwa, do własnych słabości, aby zrozumieć ucznia. Dziecku z kolei towarzyszy cień dorosłego, ponieważ liczy, że potraktujemy je zawsze poważnie i będziemy liczyć się z jego uczuciami. To klucz do zmiany, do zbudowania autorytetu osobistego nauczyciela. Potem trzeba już skupić się na potrzebach podopiecznych, nie zapominając o swoich. Drogę do zmiany wyznaczał i wyznacza mi każdy uczeń, ponieważ każdy był/jest wyjątkowy. Warto posłuchać swoich podopiecznych, dlatego w swojej publikacji oddaję im głos. Trzeba umieć patrzeć szerzej, zanim zacznie się zmianę. Poddać się obserwacji codzienności i umieć cierpliwie słuchać. Wiele naturalnych umiejętności i predyspozycji wskazywało na to, że jeśli dobrze zainwestuję w siebie, to będę dobrą nauczycielką. Na szczęście, autentyczność w moim przypadku wygrała z ego. 




Moi Drodzy, nie bójcie się zmian. Trzeba zacząć od siebie, ponieważ inaczej będą to budowle z piasku – nietrwałe, kruche, chwilowe. Życzę Wam odwagi. Swoją zmianę wspominam z uśmiechem na twarzy, a gdy omawiam z uczniami „Ferdydurke” to zanoszę się śmiechem… Sama z siebie się śmieję! Zdaję sobie jednak sprawę, że niektórzy potrzebują więcej czasu na podjęcie decyzji. Odwagi, poznacie samych siebie i odkryjecie nowe morze własnych możliwości. Tylko trzeba chcieć!

Anna Konarzewska

LINKI DO MOJEJ KSIĄŻKI: