Obserwatorzy

niedziela, 25 października 2020

Emocje w nauczaniu online...

 ROZMOWY O EMOCJACH...


POMYSŁ NA LEKCJĘ WYCHOWAWCZĄ ONLINE


Spotkania z wychowawcą są bardzo istotne, są potrzebne jak woda na pustyni szczególnie w czasach pandemii. Nie powinniśmy z nich rezygnować. Poniżej przedstawię jeden z pomysłów do wykorzystania na zajęcia z wychowawcą - tematem będą emocje. 

1. Za pomocą narzędzia Google Jambord - interaktywnej tablicy- rozmawiamy z uczniami o tym, jakie emocje towarzyszą nam w życiu i jak wpływają na nasze życie. Dobrze by było przygotować link do takiej tablicy przed spotkaniem. Musimy pamiętać o tym, żeby zaznaczyć przed udostępnieniem linku opcję edytowania dla każdego, kto wejdzie w wysłany link.

Poniżej slajd, na którym zaprezentowaliśmy swoje przykładowe wypowiedzi na tablicy Jambord:



2. Następnie czytamy starą opowieść indiańską o emocjach:

W wiosce Indian jeden ze starszych nauczał swe wnuki.

Pewnego dnia powiedział im te słowa:

– W moim wnętrzu toczy się walka.

To straszna jest walka.

Walka toczy się między dwoma wilkami.

Jeden z nich, czarny, reprezentuje strach, lęk, zawiść, żal, smutek, zazdrość, arogancję, chciwość, poczucie winy, użalanie się nad sobą, kłamstwo, urazę, fałszywą dumę, poczucie wyższości i poczucie niższości.

Drugi wilk, biały, ukazuje miłość, radość, zadowolenie, hojność, prawdę, życzliwość, zgodę, nadzieję, pokój, akceptację, chęć zrozumienia, wiarę i współczucie.

Ta walka odbywa się również wewnątrz was i we wnętrzu każdej innej osoby.

Po skończonej opowieści dzieci dumały o niej przez chwilę, po czym jedno z nich zadało pytanie:

–  Dziadku, powiedz mi, który z tych dwóch wilków wygra?

Na to stary Indianin odparł: – Ten, którego nakarmisz.

Źródło:  https://zmianywzyciu.pl/mindfulness-przypowiesc-o-dwoch-wilkach-526/

 

3.     Odpowiadamy wspólnie na pytania: Co reprezentują wilki? Jak człowiek ma się odnaleźć podczas wewnętrznej walki emocji? Jak radzić sobie? Jaka prawdę odsłania ta opowieść? Na co powinniśmy zwracać uwagę?

Warto zwrócić tu uwagę na to, aby czasami zatrzymać się i spojrzeć z boku na swoje emocje- czy one rosną, czy próbują przejąć nad nami swoją kontrolę- trzeba obserwować wilka, aby nie przekarmić szczególnie tego czarnego.


4. Uczniowie przygotowują kartki, kredki, pisaki, farby. Co mają pod ręką.  Malują swoją swoją wewnętrzną pogodę czyli stan emocjonalny w trakcie edukacji offline oraz obecny stan podczas nauczania zdalnego. Chodzi o to, aby spojrzeli na siebie z boku. 

Prezentują swoją wewnętrzną pogodę, odpowiadają wspólnie na pytania: Czy łatwo wyraża się własne emocje? Jak te emocje wpływają na ich chęci i motywację do nauki? Pomagają czy przeszkadzają? Jak sobie z tym radzą?

Poniżej przykładowe prace moich wychowanków:





5. Tutaj można porozmawiać z uczniami o emotkach, czy utrudniają one przekaz emocjonalny? Jak uczniowie postrzegają wpływ emotek na reakcje ludzkie? Rozmawiamy o tym, w jaki sposób media społecznościowe wpływają na nasze emocje i zachowania?
Tu naprawdę może nawiązać się ciekawa dyskusja.

6. Wypisujemy zalety i wady nauczania zdalnego/pandemii. Można zastosować myślenie pytajne? Czyli uczniowie zadają pytania do obecnej sytuacji związanej z koronawirusem. Potem próbują sobie na te pytania odpowiedzieć. Tutaj wykreuje się wniosek, że w każdym kryzysie jest potencjał. 

7. Na koniec czytamy bajkę filozoficzną "Król dwóch biegunów":

W dalekim kraju żył sobie zamożny król. Był on dobry, ale miał jeden problem- posiadał dwie osobowości. Bywały dni, kiedy budził się szczęśliwy, pełen radości i euforii. Takie dni, już od świtu, wydawały się cudowne. Ogrody pałacowe były piękniejsze, ludzie radośni, a pracę wykonywało się z zadowoleniem. W owych dniach król obniżał podatki i rozdzielał bogactwa, był przychylny wszelkim petycjom swoich poddanych, jak i przyjaciół.

Jednakże bywały tez te inne dni, tak zwane czarne dni. Obudziwszy się rano, żałował, że nie pospał dłużej. Pomimo wielu wysiłków nie mógł zrozumieć, dlaczego jego poddani byli w tak złym humorze i źle mu służyli. Słońce przeszkadzało mu bardziej niż deszcz. Obiad był letni, a kawa zimna. Król, bojąc się teraźniejszości i przyszłości, prześladowany błędami przeszłości, ustanawiał prawa przeciwko swojemu ludowi, a słowo, którego najczęściej używał brzmiało: "nie". 

Świadomy problemów spowodowanych zmianami nastroju, król zwołał wszystkich mędrców, magów i swych królewskich doradców na naradę.

- Panowie - zwrócił się do nich. - Wszyscy znacie zmiany mego ducha. Wszyscy skorzystaliście dzięki moim euforiom i ucierpieliście wskutek mego gniewu. Ale najbardziej cierpię ja sam, kiedy co dnia muszę naprawiać to, co zrobiłem wtedy, kiedy wszystko postrzegałem inaczej. Potrzeba mi, panowie, złotego środka, który powstrzyma mój absurdalny optymizm oraz mój dziwaczny pesymizm.

Mędrcy przyjęli wyzwanie i przez kilka tygodni pracowali nad uleczeniem króla. Jednak żadna alchemia, żadne zaklęcia, zioła nie pomogły rozwiązać zmartwień króla. Tej nocy król płakał. 

Następnego dnia nieznany przybysz poprosił go o audiencję.

- Wasza Wysokość. W miejscu, z którego przybywam mówi się o twoich defektach i twoim bólu. Przychodzę, aby ci pomóc.

Podszedł do króla i wręczył mu skórzane pudełeczko. Król otworzył je i zajrzał do środka. Znalazł w nim jedynie srebrny pierścionek.

- Dziękuję - powiedział z entuzjazmem. - Czy to jest magiczny pierścionek?

- Jest nim niewątpliwie, lecz jego magia nie polega wyłącznie na noszeniu go... Każdego ranka, kiedy się obudzisz, musisz odczytać napis wygrawerowany na pierścionku i przypominać sobie te słowa. Król wziął pierścionek i przeczytał na głos:

MUSISZ WIEDZIEĆ, ŻE TO TEŻ MINIE!

 

Źródło: J. Bucay, „Pozwól, że ci opowiem… bajki, które nauczyły mnie, jak żyć”, Wydawnictwo Replika, Poznań 2013.


8. Spotkanie z uczniami kończymy rundą niedokończonego zdania: Bajka filozoficzna mówi o....

Anna Konarzewska


wtorek, 13 października 2020

Wokół Afryki...


 

Moja klasa poznała wspaniałego dziennikarza, Konrada Piskałę. Od 20 lat podróżuje po Afryce, poznaje ciekawych ludzi, interesuje się szczególnie tematyką społeczną. Jego strona na FB "Afryka okiem reportera" jest pełna ciepła, empatii i ciekawostek na temat życia mieszkańców tego kontynentu.

źródło: Afryka okiem reportera- FB

 Pan Konrad pokazał nam dzisiaj zupełnie inną Afrykę, choć podkreślał podczas rozmowy z nami, że "każdy ma swoją własną Afrykę". Usłyszeliśmy też piękną historię miłosną- rodem z Etiopii, ciepłe opowieści o relacjach międzyludzkich z tego kontynentu. Jak mówił Pan Konrad: "W Afryce nigdzie się nie jest samemu", bo zawsze ktoś do nas podejdzie, wciągnie nas w dyskusję, zapyta się o cel podróży czy wyciągnie pomocną dłoń, kiedy czujemy się zagubieni. Usłyszeliśmy też o pasjonującej pracy reportera i o tym, jak można przygotować się do podróży po Afryce i od których krajów rozpocząć poznawanie kontynentu. Pan Konrad wymienił Kenię, Tanzanię i Etiopię. Nic tylko pakować walizki i po pandemii ruszyć w szeroki świat. 

Pan Konrad to bardzo ciepły człowiek, który potrafi oczarować swoimi opowieściami. Mamy nadzieję, że spotkamy się kiedyś na żywo, bo tym razem musiała nam wystarczyć relacja w strefie online.

Po spotkaniu z panem Konradem, wspólnie z uczniami podsumowaliśmy, co usłyszeliśmy na temat reportażu, pracy dziennikarza oraz o dylematach ludzi Afryki. 

Podzieliłam klasę na grupy. W zespołach zadaniem było opracowanie wierszy inspirowanych opowieściami naszego gościa oraz fotografiami Ugura Gallena- tureckiego artysty. 



Tutaj jest źródło i można znaleźć więcej fotografii: https://www.instagram.com/ugurgallen/?hl=pl

Wiersze stworzone przez moich Wychowanków:


Marta, Igor, Ala, Emila, Kornelia

"Afryka oczami podróżnika"

 Moje serce krwawi, gdy dzieci w Afryce głód trawi.

Bieda im doskwiera a życie sponiewiera.

 Choć mają tak niewiele, to wspaniali z nich przyjaciele.

Gdy ktoś jest tam w potrzebie, oni poświęcają siebie.

By innych uszczęśliwiać i szczęście ich zdobywać.

Ważniejsze są relacje niż europejskie atrakcje.

 Im uśmiech szczęście daje, a nie nasze seriale.

Choć praca ich tam trudzi, to przyjaźni są dla ludzi.

Taka właśnie jest Afryka, oczami podróżnika!


Oskar

"Afryko, Afryko gdzie jesteś?"

Jestem w waszych sercach, a przede wszystkim na pustyni.

Rosnę na niej jak owoc kiwano, egzotyczny ogórek,

podlewacie mnie swoją nadzieją.

Na bezkresnym piasku latam jak ptak,

ptak o nazwie Homo Sapiens Sapiens.

Bo latam za pomocą serca,

to jest silnik mój i Afryki,

a jego rura wydechowa to mój uśmiech.


Martyna, Oskar, Ola, Asia, Mateusz

*** 

Zanzibar, safari, Etiopia, lud,

czy na pewno wiesz, jaki tam panuje głód?

U nas porządek, głodu nie czujemy,

 ale czy na szkodę ludzką nie odpowiemy?

Szkoła, nauka, prestiż i sława

 czy tak dla nich właśnie wygląda zabawa?

Trzy dolary dziennie stawka nie wysoka,

 ale czy do przeżycia wystarczy dla biednego chłopca?


Kolejnym zadaniem jest praca indywidualna- napisanie swoich krótkich refleksji na temat współczesnego świata, które zostaną opublikowane na naszym klasowym blogu. Forma dowolna. 

Poniżej zamieszczam przykładowe dwie prace:

Tekst Kornelii: https://stowarzyszenieusofistow.design.blog/2020/10/27/diagoza-rzeczywistosci/?fbclid=IwAR3lUZN7_c84K04EScOzmFXss3W4gfDEpElHLO3WRcUE4IuGXJON6f4gUV4

Tekst Pawła: https://stowarzyszenieusofistow.design.blog/2020/10/26/rozwazania-o-swiecie/?fbclid=IwAR2dhrMcJIKi-MTNCOvhsG0GHTZDCA5y0rqdr45hygkAZ8WfRM_XC3yc8CI

To była bardzo ciekawa lekcja, która pokazała nam zupełnie inne oblicze Afryki. Młodzież doświadczyła czegoś innego - ale chyba właśnie o to powinno chodzić w edukacji- o pokazywanie świata z wielu perspektyw, a nie trzymania się kurczowo jednej... Edukacja globalna to przyszłość. Dziękuję mojemu gościowi za poświęcony czas!

Anna Konarzewska

sobota, 3 października 2020

O potrzebie czułości w edukacji...

 O POTRZEBIE CZUŁOŚCI W EDUKACJI...


Wyzwania, które stoją dziś przed młodymi ludźmi są ogromne. Cały świat znajduje się w stanie buntu oraz wielu rewolucji, które mają znieść wiele starych schematów, dlatego musimy wspierać się wzajemnie, aby pośród tych wyzwań nie stracić szacunku, z jakim należy traktować życie i drugiego człowieka. 

Jedno jest pewne; nie można stać w miejscu, żyć przeszłością, musimy zmierzyć się z przyszłością, mimo że nie wiemy dokąd zmierzamy.

W naszym społeczeństwie zauważalny jest "międzyludzki chłód" spowodowany m.in. brakiem bezpieczeństwa i sprawiedliwości. Wiele problemów sami jako ludzie stwarzamy. Wiedza w ujęciu tradycyjnym nam tu nie pomoże, musimy patrzeć szerzej, dalej niż czubek własnego nosa. Nasze wizje przyszłości decydują o tym, jak postępujemy tu i teraz. Co widzimy w tej chwili? 

Do dzisiejszego wpisu zainspirował mnie post Moniki Rokickiej. Za zgodą autorki publikuję tu jego treść:

„To tak w temacie elastyczności w szkole, manifestu agile i zrozumienia, że największym zasobem jest człowiek.

Wczoraj nie miałam siły pisać. Musiałam odreagować. Od 3 tygodni widzę jak sylwetka jednego z uczniów z dnia na dzień blaknie. Zupełnie jakby człowiek miał możliwość rozpłynięcia się w przestrzeni. Chłopak nie patrzy na rozmówcę, nie odzywa się, nie oddaje żadnych prac. Jest jakby go nie było. Czasem po lekcji łapałam się na tym, że nie mogłam sobie przypomnieć, czy uczestniczył w zajęciach. Odpuściłam i obserwowałam - jak pracuje w grupie, samodzielnie, czy robi to, o co proszę w domu. I widziałam, że chociaż na polskim nie ma stopni za każdą pierdołę, chłopak coraz bardziej się zapada.

W ramach testowania nowego systemu oceny, każdy uczeń raz w miesiącu ze mną rozmawia. Ten nie przychodzi na umówione spotkanie. Nie mam czasu się tym zająć - wpadam do szkoły na kilka godzin, tylko do tej klasy i lecę dalej. Na styk. Dopadam gościa następnym razem. Liczył, że nie zauważę. Przyparty do muru przychodzi. Kaptur naciągnięty na spuszczony łeb, dłonie kurczowo zaciśnięte na okładce pustego zeszytu. Nie zaczynam od rozliczeń edukacyjnych. Pytam po prostu: Jak się czujesz? Chłopak podnosi na mnie wzrok i łzy zaczynają mu lecieć strumieniem. Daję czas. Płacze jak małe dziecko, spazmatycznie. Kiedy się uspokaja, o nic nie pytam. Czekam. Spotkanie nieoczekiwanie się przedłuża. W pizdu, że spóźnię się do drugiej pracy. Trudno. Chłopak wreszcie przemawia. "Ja przepraszam...ale jest pani pierwszą osobą, która zainteresowała się mną a nie ocenami". Rozmawiamy. Dzieciak opowiada o "metodach wychowawczych" w domu, o samotności, o tym, że nikt się NIM nie interesuje, że ważna jest tylko szkoła i oceny. Wywala z siebie cały strach i bezradność wobec zapisów z Librusa (najbliższy tydzień to 3 duże sprawdziany, 7 kartkówek, jakieś projekty i prace domowe). " Nie jestem zdolny. Mam zaległości. Tego jest tak dużo, że nie wiem, od czego zacząć. Jak zajmuję się jednym, nie zdążam z innymi rzeczami. Przepraszam, że zawaliłem polski... Ten pani system jest dobry. Daje przestrzeń, a ja z tego nie skorzystałem". Próbujemy rozłożyć słonia na mniejsze części. To trudne, gdy nie ma przestrzeni na błąd, odpuszczenie czegoś, negocjacje, bo co krok wisi nad głową jedynka, którą później trudno poprawić. A poza tym, kiedy poprawiać, jeśli następny tydzień wygląda podobnie...

Pytam chłopaka, czy mam porozmawiać z rodzicami / psychologiem szkolnym. Znów widzę napięcie i strach na twarzy. "A mogłaby pani nie rozmawiać? Mogłoby to zostać między nami? Postaram się lepiej uczyć" Pytam, czego się boi. Mówi, że boi się "cichych dni" w domu i tego, że nic się nie zmienia po rozmowach rodziców z nauczycielami. A psycholog? Rozmawiał z nim raz, w zeszłym roku...znów tylko o problemach z nauką, rodziną, ale nie o NIM. "Wie pani, nie zapytał, co ja czuję". Ustalamy, że przemyśli moją propozycję i da mi odpowiedź w poniedziałek.

Od wczoraj mam takie myśli, jak bardzo jest źle ze szkołą, skoro od miesiąca nikt nie zauważył znikającego chłopaka. A nie jest on jedyny w tej klasie. Gdzie jest wychowawca? Matematyk? Anglista? Gdzie są nauczyciele dyżurujący i mijający codziennie na korytarzu ucznia patrzącego w ziemię, skulonego, z nerwowo zaciśniętymi dłońmi? Jestem nauczycielem, który wpada do szkoły na 2 godziny i wypada do drugiej pracy. Nie mam czasu na rozmowy z uczniami poza lekcją, na obserwowanie, a jednak widzę. Widzę gościa w kapturze. Widzę "pajaca" ze sznytami. Widzę arogancką dziewczynę z tipsami na kilometr i rysunkami w zeszycie od matmy, które powinny zaniepokoić nauczyciela przedmiotu. Widzę i zgłaszam - wychowawcy, pedagogowi. I cisza. Cisza jest "dobra". Nie budzi ze snu lawin”.

 

Nie mogłam przejść obojętnie obok wpisu Moniki. Co jest nie tak z edukacją? Czyżby relacje, o których tyle się mówi, nadal kulały? Zabiegani, zajęci ocenozą, testomanią, produkowaniem nierzadko idiotycznych dokumentów dla dyrektora, do których ten ma dostęp całą dobę za pomocą e-dziennika… zapominamy o drugim człowieku, o uczniu! Mówimy jedno, robimy drugie! Czas pandemii nie był łaskawy dla nikogo z nas. Każdy zmagał się z nową rzeczywistością i jeszcze trudniej było nam wszystkim wejść w tryb nauki popandemicznej. Jednak nie można zapominać o sensie edukacji! Nigdy nie zrozumiem trzaskania sprawdzianami na lewo i prawo, bo realizacja materiału goni. Nie zrozumiem też „nawalania” ocenami, bo „sztuka dla sztuki”. A gdzie w tym wszystkim jest ten młody człowiek i jego świat?!

Sama potrzebowałam czasu, aby przyzwyczaić się do nowych warunków. Uczniowie zauważali moje zmęczenie. Wzajemnie się rozumieliśmy i wspieraliśmy w trudnym dla każdego miesiącu wrześniu. Pamiętajmy, że uczniowie intensywniej doznają wszelkich zmian. Potrzebują więcej czasu niż my, dorośli!

Wczoraj obejrzałam kolejny raz film „Joker” z 2019 roku z doskonałą rolą Joaquina Phoenixa. Miałam potrzebę spojrzenia na ten film z punktu widzenia edukatora. Artur jest zwyczajnym człowiekiem, który zmaga się na co dzień ze swoja chorobą neurologiczną, z biedą, ale przede wszystkim z brakiem akceptacji, szacunku, a szczególnie z brakiem uważności ludzi, których spotyka na swojej drodze. Nikt nie zauważa jego cierpienia, nikt nie traktuje poważnie jego myśli, marzeń, spostrzeżeń i potrzeb. Każdy z góry skazuje go na niepowodzenie. Strój klauna jest dla niego maską. Pod nią ukrywa się cały świat Artura. Świat, w którym przelewa się ból istnienia, wołanie o pomoc, o uwagę, o wrażliwość. Główny bohater potrzebuje przede wszystkim rozmowy, wsparcia. Kiedy jego terapia się kończy, Artur wyobraża sobie, że spotyka się ze swoja sąsiadką, bo czuje, że tylko ona może go zrozumieć. Potrzeba bycia kochanym i rozumianym jest u niego bardzo silna. Mnóstwo było momentów w tym filmie, w których chciałam po prostu przytulić Artura, poklepać go po ramieniu i powiedzieć: „możesz na mnie liczyć”. Podobnie jest z naszymi uczniami, którzy w samotności próbują radzić sobie z własnymi problemami… Nie zapytani o samopoczucie, nie otworzą się przed nami, dlatego tak ważna jest nasza uważność i czułość! Nie lekceważmy izolujących się uczniów. Rozmowy z uczniami w cztery oczy uważam zawsze za cenne dla mnie i dla nich. One zawsze mnie czegoś uczą! Często są zdziwieni, że podchodzę do nich, jakbym coś wyczuwała i pytają: „Skąd pani wiedziała, że potrzebuję rozmowy?” Potem szczerze dziękują za chwilę uwagi. Niektórzy z uczniów nie mają odwagi prosić o rozmowę. Usłyszałam też kiedyś taką odpowiedź: „Nie chciałem pani głowy zawracać”. Zdaję sobie też sprawę, że nie jestem wszechwiedząca i wiele też mogłam przeoczyć, ale nie potrafiłam nigdy przejść obojętnie obok ucznia, który potrzebuje chwili rozmowy. Zwykłej rozmowy o tym, co czuje i myśli. Staram się być pilnym obserwatorem świata, w którym żyję.

Dziwimy się, kiedy widzimy nagłe wybuchy agresji u naszych uczniów, wyszukujemy liczne konsekwencje, a nie zastanawiamy się nad przyczynami. Być może niektórzy z nich za długo czekali na pomoc, na chwilę uwagi i wrażliwości. Jeśli to jednorazowy wybuch agresji, sporadyczne ucieczki z lekcji, to jeszcze szukamy rozwiązań. A co jeśli na szukanie tych rozwiązań jest za późno, bo ktoś odebrał sobie życie?

Artur w filmie „Joker” zwraca uwagę na niesprawiedliwość świata, na nierówne szanse, na brak zwykłej życzliwości. Naszemu społeczeństwu brakuje czułości.

Olga Tokarczuk podczas odczytu noblowskiego tak zdefiniowała czułość: „Czułość jest tą najskromniejszą odmianą miłości. (…) Czułość jest spontaniczna i bezinteresowna, wykracza daleko poza empatyczne współodczuwanie. Jest raczej świadomym, choć może trochę melancholijnym, współdzieleniem losu. Czułość jest głębokim przejęciem się drugim bytem, jego kruchością, niepowtarzalnością, jego nieodpornością na cierpienie i działanie czasu. Czułość dostrzega między nami więzi, podobieństwa i tożsamości. Jest tym trybem patrzenia, które ukazuje świat jako żywy, powiązany ze sobą, współpracujący”.

Te słowa są poniekąd puentą tego artykułu. Jeśli zamkniemy się na wewnętrzny świat naszych uczniów, zlekceważymy ich emocje, to możemy zamknąć szkoły. Sens edukacji jest wtedy, kiedy chcemy zobaczyć coś więcej niż tylko cyfry w dzienniku.

Dzisiaj mówimy głównie o rozwoju zewnętrznym, a rozwój wewnętrzny jest tak samo istotny, bo rozumienie samego siebie i innych pozwala właściwie reagować na otaczający świat. Dla wielu z nas wspólnota jest czymś abstrakcyjnym, właśnie dlatego zdolność podejmowania decyzji zależy od równowagi między poszukiwaniem własnej pełni a typowo egoistycznymi celami. Dzieciom, młodzieży potrzeba teraz autentycznych wzorców, na konkretnych przykładach należy pokazać, jak można ćwiczyć przyjaźń z ludźmi.

W szkole uczymy dzieci zdolności językowych, liczenia, czytania, interpretacji, odczytywania godziny na zegarku, ale zapominamy o tym, że powinniśmy uczyć rozumieć przede wszystkim siebie i drugiego człowieka. To właśnie nauczyciele powinni być świadomi kształcenia postaw empatycznych, ponieważ im większy kontakt dziecko ma z samym sobą, tym łatwiej przychodzi mu uczenie się i budowanie właściwych relacji z otoczeniem. Ważna jest najpierw samoakceptacja, ale nad tym trzeba pracować, należy wskazywać uczniom, młodzieży drogę do samopoznania. A szkoła głównie kładzie nacisk na rozwój intelektualny ucznia, zaniedbując jego inteligencję emocjonalną, bez której największy intelektualista nie poradzi sobie życiowo.

Anna Konarzewska