wtorek, 20 listopada 2018

W POSZUKIWANIU SENSU EDUKACJI...


Na samym wstępie zaznaczam, że nie neguję tym tekstem sposobu nauczania żadnego z nauczycieli. Moim zamiarem jest chęć podzielenia się z Wami własnym doświadczeniem, związanym z poszukiwaniem sensu dzisiejszej edukacji. Każdy z nas go poszukuje. Ja już go znalazłam. W czym? W działaniach swoich i uczniów.


Czy można zacząć lekcję bez odpytywania uczniów na tzw. wyrywki? A może zamiast zaskoczenia wprowadzić elementy oceniania kształtującego? Czy można nie zadawać prac domowych? Zamiast tego wprowadzić zadania z sensem? Można zaniechać kartkówek bez zapowiedzi? Zamiast tego może lepiej w ciekawy sposób omówić problematykę lektury? 

Uwierzcie mi, że można! Można wszystko! Bo to my, nauczyciele, jesteśmy rzemieślnikami lekcji. 

Nie jestem nauczycielem- żandarmem, a moi uczniowie nie są kosmitami! Moje lekcje to nie komedia, to życie. Podstawą są: poczucie bezpieczeństwa i wzajemny szacunek. Nasi podopieczni to ludzie, którzy przeżywają te same emocje, co my- dorośli, tylko w innej skali.  Potrzebują naszego wsparcia, akceptacji i uwagi. Staram się prowadzić zajęcia w taki sposób, aby moi uczniowie byli w działaniu, aby uczyli się stale podejmować decyzje, biorąc tym samym odpowiedzialność za swoje czyny. Przygotowując się do zajęć, dbam o szczegóły, o cele, które zamierzam wspólnie z nimi osiągnąć. Przede wszystkim chcę, aby uczniowie zrozumieli, że uczą się dla siebie, a nie dla rodziców, czy szkolnych rankingów.

Prace domowe zadaję bardzo rzadko i są to przeważnie zadania projektowe, które należy wykonać zespołowo lub indywidualnie. Wszystko zależy od potrzeb ucznia. Moi podopieczni mają też prawo wyboru, jeśli chodzi o zadania domowe. Mogą decydować o tym, czy chcą wykonać pracę na dodatkową ocenę, prezentując efekty przed klasą. Zadania wówczas traktowane są jak atrakcja. Zawsze znajdą się chętni, a potem kolejni pójdą w ich ślady, i kolejni. 

Nie sprawdzam też zeszytów, tego w jaki sposób go prowadzą i co w nim notują. Korzystam z podręcznika sporadycznie. Wiele tekstów pochodzi z różnych źródeł. Dobieram je w taki sposób, aby wpłynąć na wyobraźnię uczniów, sprowokować do rozmowy, czy zaciekawić ich omawianym tematem. Na moich zajęciach mają pełną swobodę wypowiedzi, ucząc się w ten sposób krytycznego myślenia i kultury rozmowy. 

Kartkówek też nie robię! Odeszłam również od sprawdzania wiedzy ucznia z danej lektury – przed jej omówieniem. Już dawno stwierdziłam, że taki system do niczego konstruktywnego nie prowadzi. Polega jedynie na tym, aby złapać ucznia na jego niewiedzy. Poza tym, nie oszukujmy się- uczniowie przeważnie nie rozumieją treści archaicznych książek. Robię sprawdziany i prace klasowe z problematyki, interpretacji i analizy tekstów po omówieniu dzieła literackiego.

Moi uczniowie muszą też pilnować terminów zaliczeń prac klasowych, sprawdzianów i testów. Uczą się w ten sposób odpowiedzialności za swoją naukę. Ponoszą konsekwencje z tytułu lekceważenia tych rzeczy, ale zawsze mogą do mnie przyjść, aby poprawić swoje stopnie. Każdy ma przecież prawo popełniać błędy, zapomnieć o czymś, ale należy umieć też wziąć problem na barki. Pokora przede wszystkim.

W świecie pełnym technologii nie widzę też sensu pisania dłuższych wypowiedzi poza szkołą, ze względu na spore prawdopodobieństwo niesamodzielności ucznia. A przecież nie o to tutaj chodzi! 

Nie należy też zapomnieć o atmosferze na lekcji! To niezwykle ważne. Nasza energia i życzliwość wpływa na uczniów i odwrotnie. Starajmy się działać pobudzająco, twórczo. Czy chcecie, czy nie, uczniowie nas obserwują, biorą z nas przykład. Dla wielu z nich jesteśmy przewodnikami po świecie dorosłych. Pożartujmy czasami, zatrzymajmy się, weźmy głęboki oddech, rzućmy dygresją. To naprawdę nie boli!

Wszystko musi mieć sens. Sama jednak musiałam dojrzeć do pewnych decyzji, przejrzeć na oczy i spojrzeć na wszystko inaczej- z punktu widzenia, jakim jest - życie. Nie wiem, czy w szkole podstawowej tak się da. Nie mam doświadczenia, ale wiem, że w liceum, kiedy nasza młodzież dorośleje to czas, aby uczyć ich czegoś więcej niż tego, jak się wabił pies Rzeckiego w „Lalce” Prusa. We wszystkim trzeba znaleźć sens! Sens!

Anna Konarzewska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz