poniedziałek, 30 grudnia 2019

Co to jest SPM i jak sobie z nim radzić?

O SYNDROMIE PRZYSPIESZONEGO MYŚLENIA - CHOROBIE NASZYCH CZASÓW!
Ostatnio wpadła mi w ręce niesamowita książka, której autorem jest brazylijski psychiatra, psychoterapeuta – Augusto Cury. Mnóstwo refleksji i świadomość… większa świadomość siebie.
Powiem szczerze, że zrobiło mi się po jej przeczytaniu smutno. Smutno z wielu powodów, bo czuję, że uczymy się całe życie jak poznawać świat; przez matematykę, kulturę, literaturę, chemię i fizykę, ale nie wiemy kim jesteśmy. Edukacja na całym świecie zmierza w niebezpiecznym kierunku, szkoły kształcą nas wielowymiarowo, przeładowując materiałem, podstawą programową, a nie uczy nas radzenia sobie z własnymi myślami i emocjami. Syndrom Przyspieszonego Myślenia dotyka prawdopodobnie aż 80% ludzi w każdym wieku. Współczesne społeczeństwo nastawione jest na konsumpcjonizm, co powoduje, że tempo naszego życia wzrasta, a to z kolei wpływa na podwyższony poziom stresu.
Nauczyciele narzekają coraz częściej, że uczniowie są rozkojarzeni, pobudzeni lub wyalienowani. Jakość życia uczniów jest bardzo niska. System edukacji kształci chorych ludzi od przedszkola po życie studenta. Zmusza uczniów do przyswojenia i zapamiętania wielu danych o świecie, w którym przyszło nam żyć. Niestety niczego nie uczy nas o nas samych, o naszym umyśle, o naszym JA. Czy szkoła uczy radzenia sobie ze stresem? Czy pomaga nam chronić nasze emocje i myśli? Szkoły kształcą specjalistów, ale nie potrafią kształtować osób myślących, wolności umysłu i zdrowych uczuć. Neurolodzy na całym świecie stawiają błędne diagnozy myląc ADHD z Syndromem Przyspieszonego Myślenia. Objawy są bardzo podobne, ale przyczyny i sposoby leczenia skrajnie inne.
Kto z Was zajmuje się higieną swoich myśli? Dbamy o ciało, ale zapominamy o naszym wewnętrznym JA. Czasami zamartwiamy się na zapas. Potrafimy w ten sposób sabotować siebie, swoje myśli i pomysły. Czy potrafimy być autorami swojej historii? Na to pytanie właśnie stara się odpowiedzieć Cury w swojej książce „Lęk. Jak radzić sobie z chorobą naszych czasów”.
Zwiemy się homo sapiens – człowiek rozumny, ale sztuka myślenia została u nas zaniedbana. Wykorzystujemy nasz umysł nie tak jak powinniśmy – zamiast chronić nasze JA, kreujemy pesymistyczne wizje, tworząc sobie problemy, które mogą w ogóle się nie wydarzyć. Zbyt wiele od siebie wymagamy, nasz perfekcjonizm nas zabija, nie pozwalamy sobie na błędy, co gorsza nie umiemy sobie tych błędów wybaczyć. Wymagając od siebie, stajemy się dobrymi pracownikami, ale katami swojego JA. Potrafimy kreować chore interpretacje różnych osób, zachowań, zjawisk. Nikt nie nauczył nas panować nad złymi myślami.
Badania wykazują, że wiele osób nie radzi sobie z nieśmiałością. Jednak tym, co martwi najbardziej w kwestii SPM jest zanik myślenia przed działaniem i brak empatii. To powinien być cel wszystkich szkół na świecie – refleksyjne myślenie zanim coś zrobimy i stawianie się na miejscu drugiego człowieka i jego sytuacji. Jak zauważa Cury: „SPM utrudnia proces przetwarzania wiedzy w doświadczenie i doświadczenia w złożoną funkcję inteligencji, innymi słowy, myślenie o konsekwencjach, przedstawianie a nie narzucanie swoich opinii, stawianie się w sytuacji innych ludzi, chronienie emocji, a zwłaszcza panowanie nad myślami. Niektórzy młodzi ludzie dostrzegają, że coś w ich życiu jest nie tak, dopiero wtedy, kiedy stają się słabymi, uzależnionymi, niespokojnymi dorosłymi, którzy pogrzebali marzenia w ciemnych zaułkach własnej historii”.
W tym życiowym pędzie brakuje nam przystanków, pauz na refleksję. Weźmy pod uwagę to w jaki sposób podróżujemy, zwiedzamy kraje, których nie znamy. Na czym się skupiamy? Na tym, żeby zrobić jak najwięcej zdjęć z jednego miejsca w różnych pozycjach, czy obserwujemy przyrodę, obyczaje, kontemplujemy rzeczywistość? Czy potrafimy się zachwycić tu i teraz, wziąć głęboki wdech i powiedzieć: „Trwaj chwilo, jesteś piękna”! Czy potrafimy docenić to, co mamy? Dla ludzi żyjących powierzchownie tempo życia jest pretekstem do destrukcyjnego życia, a dla ludzi mądrych życie to skarb, o który trzeba dbać. Brene Brown też o tym pisała w swojej książce „Dary niedoskonałości”. Mądrością życiową nie jest życie wolne od błędów, ale postrzeganie ich jako nauki, lekcji.
Jak wygląda życie przeciętnego człowieka – jak film z szybkim montażem, sceny w nim zmieniają się tak szybko, że nie umiemy się skoncentrować na chwilach ważnych i przyjemnych. Zalewa nas szum informacji, kakofonia dźwięków, jak to podkreśliła Olga Tokarczuk w swojej noblowskiej przemowie: „Zalew obrazów przemocy, głupoty, okrucieństwa, mowy nienawiści, rozpaczliwie równoważone są przez wszelkie dobre wiadomości, ale nie są one w stanie ujarzmić dojmującego wrażenia, które trudno jest nawet zwerbalizować: Coś jest ze światem nie tak. To poczucie, zarezerwowane kiedyś tylko dla neurotycznych poetów, dziś staje się epidemią nieokreśloności, sączącym się zewsząd niepokojem”. Słowa Olgi Tokarczuk można przełożyć ze świata zewnętrznego na wewnętrzne JA. Co z nami jest nie tak? W naszej psychice według Augusta występują tzw. Zabójcze okna, które naładowane są naszymi lękami, stresem, brakiem pewności siebie, niskim poczuciem wartości i zakłócają naszą codzienną radość i kreatywność. Całkowite usunięcie tych okien jest niemożliwe, ale możemy przejąć nad nimi kontrolę dzięki uruchomieniu tzw. Okien light, które odpowiedzialne są za wrażliwość, spójność i pogodę ducha. Współczesna szkoła przekazuje uczniom miliony danych o świecie, od astronomii przez medycynę po atom i funkcje kwadratowe, ale zaniedbała naszą psychikę. Ta edukacja uczy rywalizacji, walki o oceny, kształci dzieci z dyplomami, ale nie uczy filtrowania przyjętych wiadomości i panowania nad sobą. Nauczyciele i rodzice chcą uczyć swoje dzieci, uczniów cierpliwości, ale nie odniosą sukcesu wychowawczego, jeśli sami swoim życiem nie dadzą przykładu jak radzić sobie w trudnych sytuacjach. Przykład jest istotniejszy od wypowiedzianych słów. Szkoła powinna kształcić ludzi myślących krytycznie i panujących nad własnymi emocjami. Wszyscy jesteśmy kreatorami własnych myśli – możemy tworzyć komedie romantyczne, ale też horrory.
Cury twierdzi, że „Światowy system edukacyjny umiera, kształcąc ludzi niedojrzałych, nieprzygotowanych do kierowania własnym życiem w cyfrowym społeczeństwie”.  Takie pokolenie nie poradzi sobie z krytyką, z uczuciem smutku, z porażkami i wyzwaniami. Współczesne dzieci są jak płatki śniegu. Nie potrafią odciążyć swojego umysłu, kiedy im się coś nie udaje. A teraz wyobraźmy sobie dorosłego, który żyje z SPM. Myślenie jest darem, ale nadmierne zaśmiecanie umysłu myśleniem jest jak tykająca bomba, która wybuchając zagłuszy nasza harmonię życia. Edukacja, która skupia się tylko na przekazywaniu treści stresuje uczniów, rodziców i nauczycieli. Przesadne myślenie prowadzi do rozładowania naszych życiowych baterii. Młodzież, dzieci i dorośli są wyczerpani, zmęczeni, przeładowani obowiązkami. Żyjemy za szybko, myślimy za szybko, a intensywność ery cyfrowej nam w tym nie pomaga.
Chcecie poznać objawy Syndromu Szybkiego Myślenia? Jeżeli zauważycie 3-4 cechy tej „choroby” u siebie tzn., że powinniście się zastanowić nad swoim JA:
1.     Niepokój
2.     Niespokojny umysł
3.     Uczucie zmęczenia po przebudzeniu
4.     Zamartwianie się przyszłością
5.     Nerwowość i zmienne emocje
6.     Niecierpliwość, wszystko musi dziać się szybko
7.     Brak akceptacji nudy
8.     Drobne problemy wyprowadzają cię z równowagi
9.     Trudności w znoszeniu powolnych osób
10.  Bóle głowy
11.  Wypadanie włosów, tachykardia, itp.
12.  Bóle mięśni
13.  Problemy z koncentracją
14.  Problemy z pamięcią
15.  Problemy ze snem
Nauka nie przynosi przyjemności naszym uczniom, dzieciom, jeśli będą niewyspani, zdekoncentrowani i nerwowi. SPM przeszkadza w przyswajaniu wiedzy i ogranicza zdolność rozumienia. Musimy się nad tym głębiej zastanowić. Edukacja światowa jest w błędzie, bo ocenia uczniów po wynikach egzaminów zewnętrznych. Tymczasem uczniowie powinni być oceniani po zdolności rozumowania, tworzenia i odwagi w myśleniu. Powinniśmy oceniać uczniów podczas lekcji, patrząc na ich poziom zaangażowania, współpracy w grupie, dyskusji, tworzenia własnych opinii i kreatywności podczas wykonywania zadania. I tu trzeba poddać pod refleksję nasze wyniki według PISA. A na którym miejscu jesteśmy, patrząc na zadowolenie nastolatków z życia szkolnego? Chyba nic już nie muszę pisać...
August Cury wymienia te przyczyny SPM:
1.     Nadmiar informacji
2.     Nadmiar aktywności
3.     Nadmiar pracy umysłowej
4.     Nadmiar zmartwień
5.     Nadmierne używanie telefonów komórkowych
6.     Nadmierne używanie komputerów
Według Cury’ego „nadmiar informacji to podstawowa przyczyna SPM. W przeszłości liczba informacji zwiększała się dwukrotnie co dwa lub trzy stulecia, dziś podwaja się co roku. I znowu uniwersalnością kipią słowa naszej tegorocznej noblistki, że im więcej powszechnie dostępnej wiedzy o świecie, tym mniej rozsądnych decyzji. „Wiedza może przytłaczać, a jej skomplikowanie i niejednoznaczność, powoduje powstawanie różnego rodzaju mechanizmów obronnych – od zaprzeczenia i wyparcia po ucieczkę w proste zasady myślenia upraszczającego, ideologicznego, partyjnego”- podkreślała Tokarczuk. Wszystkie te informacje zapychają naszą pamięć i powodują zanik naszego wewnętrznego JA, czyli narratora pierwszoosobowego. W naszym pędzącym przed siebie społeczeństwie, wewnętrzne JA jest jak mrówka w zderzeniu z pociągiem. Połykamy wszystko, co jest dostępne, nie myśląc o naszym JA. Prędkość życia zabija dzieciństwo, młodzież bombardowana informacjami zewsząd nie potrafi zapanować nad swoimi porażkami i doświadczeniami. To pokolenie będzie przecież żyło w świecie globalnego ocieplenia, rywalizacji, walki o pożywienie i środowisko. Będzie musiało wykazać się kreatywnym myśleniem, aby móc poradzić sobie z wyzwaniami im współczesnymi. Rodzice dokładają stresujących bodźców temu pokoleniu przez zapełnianie wolnego czasu dzieci ogromem pozaszkolnych zajęć. A to przecież z nudy rodzą się kreatywne rzeczy. Moi uczniowie twierdzą, że brakuje im czasu wolnego dla siebie. Dzieci potrzebują dzieciństwa, aby rozwijać swoją oryginalność, kreatywność, stabilność emocji. Prze to, że zabijamy dzieciństwo szybko starzejemy się psychicznie. Medycznie potrafimy przedłużyć swoje życie, ale uśmiercamy swoje emocje, zanieczyszczając swój umysł. Młodzi bardzo szybko pobadają w stan nudy, rzadko co jest ich w stanie zadowolić.
Jak sobie radzić z SPM? August Cury daje kilka wskazówek:
1.     Przestań się przejmować opinią innych.
2.     Wzmocnij swoje JA wewnętrzne- przyjrzyj się swoim emocjom i potrzebom.
3.     Zatrzymaj się, poddaj się autorefleksji.
4.     Przestań zamartwiać się przyszłością.
5.     Mów ludziom miłe słowa.
6.     Naucz się wątpić, krytykować i określać.
7.     Pracuj nad fałszywymi przekonaniami.
8.     Pamiętaj, że nie jesteś niewolnikiem twojej pracy.
9.     Nie połykaj wszystkich informacji. Selekcjonuj je.
10.  Określ wartości w swoim życiu i bądź im wierny.
 Nie chodzi o to, aby "zaorać" cały system edukacji, ale o to, aby zrównoważyć jego oddziaływanie na młodego człowieka, ucząc go chociażby jak się uczyć, jak radzić sobie ze stresem i z porażkami, jak być empatycznym i jak radzić sobie z pułapkami myślenia. 
Podsumowując, mogę stwierdzić, że symptomy SPM zauważam u wielu swoich znajomych, przyjaciół, nauczycieli, rodziców, uczniów. Żyjemy w chorym świecie. Tylko świadomość zagrożeń może nam pomóc zadbać o siebie, nikt za nas tego nie zrobi, żaden psycholog, psychiatra ani psychoterapeuta, tylko MY. Zadbajmy o nasze JA. Narracja pierwszoosobowa jest nie tylko sukcesem literatury, ale także jakości naszego życia.
Anna Konarzewska

piątek, 27 grudnia 2019

"Roszczeniowy" rodzic? Z mojego punktu widzenia...

PRZYMIOTNIK "ROSZCZENIOWY"...



To słowo ostatnio zawojowało internet i edukację... Stało się modne jak brokat w Sylwestra.  Roszczeniowy rodzic istnieje, jednak pojęcie to jest nadużywane w relacjach rodzic - nauczyciel. Kontakty z rodzicami nie są łatwe, a współczesny nauczyciel powinien mieć wysoce rozwinięte kompetencje z zakresu zarządzania oraz budowania relacji, w tym umiejętność rozpoznawania potrzeb, temperamentu i sposobu bycia ludzi. We współczesnej edukacji brakuje podstawowej wiedzy z zakresu psychologii. Powinniśmy porzucić myślenie o sobie jako o Alfie i Omedze. Nauczyciele powinni stać się partnerami rodzica, mądrymi przywódcami, akceptującymi swoje słabości. Odrzućmy perfekcję. Niestety nikt nas tego nie nauczył na studiach. Kompetentny nauczyciel to taki, który potrafi jednak tę wiedzę oraz umiejętności zdobyć oraz wykorzystać w swojej pracy. Tym bardziej, że tego potrzebują też nasze dzieci, nasi uczniowie. Młodzi ludzie nie chcą rozstrojonego świata, dysonansu, konfliktów i próżni w edukacji. Chcą relacji, to właśnie dla relacji przychodzą do szkoły. Rodzice znają swoje dzieci, więc wykorzystujmy ich wiedzę do pracy, integracji w klasie. Nie stawiajmy się w roli eksperta ich dzieci. To najczęstszy błąd nauczyciela. Pozwólmy rodzicom być obok nas.

Szkoła powinna być otwarta na współpracę z rodzicem, a rodzic powinien wspierać działania wychowawcze szkoły oraz nauczyciela. Często słyszę od nauczycieli, że nie są od wychowywania, od tego są rodzice. Jednak nie można rozdzielać zupełnie funkcji rodzica od zadań wychowawcy. My, nauczyciele, zawsze mamy jakiś wpływ na ucznia, mniejszy- większy, lepszy - gorszy, ale mamy! Trwanie w naiwnym przekonaniu, że tego wpływu nie mamy, szkodzi naszemu autorytetowi oraz uczniom. Im szybciej sobie zdamy z tego sprawę, tym lepiej dla nas i naszych podopiecznych. Samym naszym podejściem do pracy, do swojego przedmiotu, dajemy przykład uczniom. 

"Roszczeniowy", czyli jaki?
Czy nie jest tak, że nauczyciele również przesadzają z nadużywaniem tego słowa? Czasami wystarczy, że ktoś z rodziców tylko zapyta o postępy dziecka, o cele wyjścia klasowego, a już mówimy: "roszczeniowy". Przecież rodzic ma prawo zapytać się o rozwój, potrzeby, sytuację swojego dziecka z danego przedmiotu, a nauczyciele już go szufladkują, bo za dużo pytań zadaje... Rzadko poddajemy pod refleksję swoje działania, za mało pytamy siebie samych: "Co mogę jeszcze poprawić/zmienić?"... A potem denerwujemy się, bo rodzic pyta nas "dlaczego jego córka ma problemy z historii?". Potrzeba nam współodpowiedzialności. Nie odpowiedzialności, ponieważ nauczyciel nie ma wpływu na wszystko. Warto jednak poddać się autorefleksji. 

Z kolei kiedy rodzic nie pojawia się w szkole, to mówimy: "Ten w ogóle nie interesuje się swoim dzieckiem...". Tak przecież też jest. Narzekamy też kiedy przychodzi: "a ten tu czego?". Tak źle i tak niedobrze! Za dużo dysonansu, a za mało współpracy. 

Poza tym, czasami sami prosimy się o konflikt. Rodzic daje nam sygnały, że coś dzieje się w klasie, prosi nas o uwagę, wsparcie wychowawcze, a my potrafimy zlekceważyć jego postawę, twierdząc: "Przewrażliwiona mamusia/tatuś". Niezałatwione sprawy, te zlekceważone przez nauczyciela powodują, że atmosfera zaczyna gęstnieć, a balon nadyma się do granic możliwości, aby w końcu uderzyć z hukiem. Bezradność rodzica zamienia się w ból, złość i zdeterminowanie. Takie sytuacje jednak nie świadczą źle o rodzicu, ale o nauczycielu, który podjął jakiekolwiek działania dopiero wtedy, kiedy rodzic głośniej i szerzej otworzył swoje usta. Zwróćmy też uwagę na takie sytuacje. Musimy być uważni w swojej pracy. Dorośli też potrzebują wysłuchania. Nie izolujmy się od rodziców, nie bójmy się ich, zaprośmy do współpracy, do relacji zbudowanej na zaufaniu. Bądźmy z nimi szczerzy; nie czarujmy ich, że rozwiążemy wszystkie ich problemy i we wszystkim pomożemy, ponieważ są sytuacje, kiedy i szkoła potrzebuje wsparcia z zewnątrz. 
Prowadźmy tak spotkania z rodzicami, aby były one pretekstem do budowania relacji z rodzicami. O moich pomysłach na "wywiadówki" pisałam w książce "Być (nie)zwykłym wychowawcą". W styczniu moje spotkanie z rodzicami będzie oparte na warsztacie "Zrozumieć nastolatka". Moi rodzice zaproponowali, że chcą integrować się, chcą spędzać czas również w swoim gronie, to dlaczego nie mam wyjść naprzeciw ich potrzebom? Przy kawie i cieście porozmawiamy o naszych dzieciach i relacjach! Oczywiście, wymaga to ode mnie dodatkowych umiejętności, sił i czasu, aby przygotować ten warsztat, ale uwierzcie mi- warto! 

Broń Boże, nie twierdzę, że "roszczeniowy rodzic" w ogóle nie istnieje. Istnieje... to ten, który żąda rzeczy niemożliwych od wychowawcy, nauczyciela czy szkoły. Jego życzenia są często wyimaginowane. Taki rodzic tylko czeka na błąd nauczyciela, żeby mieć pretekst do tego, aby zaznaczyć swoją obecność w szkole. 
Zachowanie rodzica, nawet jeżeli czasem wydaje się niestosowne, wynika zazwyczaj z troski o dziecko. Czasami rodzic w taki sposób rekompensuje sobie też swój brak czasu dla dziecka, więc idzie do szkoły, aby wszystko załatwić od ręki. Warto też pamiętać, że wszelkie "napastliwe" zachowania to zwykłe nieporozumienia. My, nauczyciele, musimy mieć odwagę i siłę psychiczną, aby tego byka chwycić za rogi i podjąć z nim dialog. Niech jest to rozmowa bez tłumaczeń, bo one czasami działają jak woda na młyn. Każdy rodzic chce, abyśmy przyjęli jego argumenty. To bardzo trudne, ale przynosi efekty. Wysłuchajmy go - pod warunkiem, że nas nie obraża. Swoje argumenty wysuńmy dopiero później. Zachowanie spokoju jest bardzo istotne. Nie wrzucajmy wszystkich rodziców do jednego worka, rozgraniczmy prowokację od ciekawości, weźmy pod uwagę również własne niedoskonałości. Uwierzcie mi, że z roszczeniowymi rodzicami miałam do czynienia, ale tylko dialog, odwaga i pokora pomoże Wam zmienić całą sytuację. Rodzice, którzy są uprzedzeni Waszym innowacyjnym podejściem do edukacji, nie będą mieli do Was pretensji o stosowanie takich, czy innych metod nauczania. 
Współczesny nauczyciel musi być również mądrym przywódcą rodziców w edukacyjnym świecie. 

Anna Konarzewska

poniedziałek, 9 grudnia 2019

Olga Tokarczuk - lekcja wokół przemowy noblistki.

OLGA TOKARCZUK



Nie można przejść obojętnie obok osoby Olgi Tokarczuk - polskiej noblistki w dziedzinie literatury. Za inspirującą namową koleżanki, Doroty Kujawy- Weinke, taką lekcję przygotowałam również dla moich uczniów. 

1. Na początku lekcji zapoznałam uczniów z postacią Olgi Tokarczuk. Uczniowie znają np. film "Pokot", ale nie mieli pojęcia, że powstał on na podstawie twórczości tejże artystki. 

2. Następnie robimy burzę mózgów/ dyskusję nad kształtem literatury/poezji. Młodzież określa ją, mówi o tym, jak ją odbiera, czy jest potrzebna światu, czy świat może istnieć bez niej, itp.

3. Następnie określają słowami kluczami współczesny świat. 

4. Na tablicy rysujemy ludzika, który ma być szkieletem, służącym uczniom do stworzenia notatek na temat literatury oraz człowieka i świata (na podstawie fragmentów mowy noblistki). 

Uczniowie w trakcie słuchania wskazanych fragmentów wypowiedzi, zapisują cenne refleksje, wnioski, spostrzeżenia, stanowisko Olgi Tokarczuk wobec tych pojęć (literatura, człowiek i świat).


Poniżej zamieszczam mowę Olgi Tokarczuk:


Skorzystałam z fragmentów: 8.22-12.00, 20.10- 24.53, 29.55 - 34.30, 36.18- 41.43, 53.23 - 54.50.

5. Po wysłuchaniu fragmentów odczytu, uczniowie dzielą się swoimi refleksjami. Omawiamy rolę literatury, jej widzenie przez autorkę, zalety, źródła, narrację, mityzację, co jej zagraża...

Dyskutujemy również nad obrazem współczesnego świata i człowieka, który wyłania się ostro z mowy Tokarczuk. Jaki obraz świata i człowieka wyłania się z tekstu noblistki? Uczniowie podają też swoje stanowisko i uzasadniają je. 

6. Następnie uczniowie w grupach pracują nad rzeźbą, która ma oddać sedno przemówienia:




7. Klasa nadal pracuje w zespołach. Następnie rozdajemy uczniom cytaty z dzieł Tokarczuk. Analizują je, jeden wybierają, aby ułożyć przekaz-sedno tekstu dla kolejnych grup za pomocą metody Lego Logos. Inne zespoły przyglądają się stworzonym konstelacjom z klocków i debatują nad interpretacją. Grupa "tworząca" nie wypowiada się. 
Uwierzcie mi, że mowa Olgi wprowadzi ich łatwo w świat artystki. 
Kiedy już wszyscy się wypowiedzą na temat rzeźby z klocków, grupa tworząca ją, odczytuje na forum swój cytat i wyjaśnia koncepcję budowy. 

Twórcą tej metody jest filozof, którego bardzo cenię - Jarosław Marek Spychała, autor książki "Jaskinia. Droga rebeliantów". Poniżej znajdziecie wnioski uczniów po pracy tą metodą.

Tu znajdziecie cytaty, pocięłam je w paski:

„Jak wygląda świat, kiedy życie staje się tęsknotą? Wygląda papierowo, kruszy się w palcach, rozpada. Każdy ruch przygląda się sobie, każda myśl przygląda się sobie, każde uczucie zaczyna się i nie kończy, i w końcu sam przedmiot tęsknoty robi się papierowy i nierzeczywisty. Tylko tęsknienie jest prawdziwe, uzależnia. Być tam, gdzie się nie jest, mieć to, czego się nie posiada, dotykać kogoś, kto nie istnieje. Ten stan ma naturę falującą i sprzeczną w sobie. Jest kwintesencją życia i jest przeciwko życiu. Przenika przez skórę do mięśni i kości, które zaczynają odtąd istnieć boleśnie. Nie boleć. Istnieć boleśnie - to znaczy, że podstawą ich istnienia był ból. Toteż nie ma od takiej tęsknoty ucieczki. Trzeba by było uciec poza własne ciało, a nawet poza siebie. Upijać się? Spać całe tygodnie? Zapamiętywać się w aktywności aż do amoku? Modlić się nieustannie?”

„Skoro można pomyśleć, że może być lepiej, to znaczy, że już jest lepiej.”

„Kiedy kobieta zmienia kolor włosów, to znak, że zaczyna się dla niej nowa epoka.”

„Człowiek jest istotą głupią, która musi się uczyć. Dokleja więc do siebie wiedzę, zbiera ją jak pszczoła i ma jej coraz więcej, użytkuje ją i przetwarza. Ale to w środku, co jest ‘głupie’ i potrzebuje nauki, nie zmienia się.”

„Jesteśmy różni, ale nie wiemy, jak bardzo. Optymistycznie zakładamy, że trochę.”

„Ranki zimowe zrobione są ze stali, mają metaliczny smak i ostre krawędzie. (…) O siódmej rano, w styczniu, widać, że świat nie został stworzony dla Człowieka, a na pewno nie ku jego wygodzie i przyjemności.”

„Bóg stworzył człowieka z oczami z przodu, a nie z tyłu głowy, co znaczy, że człowiek ma się zajmować tym co będzie, a nie tym co było.”

„Och, ludzie ciągle potrzebują rzeczy niezwykłych, cudów, szaleństw. I po co? Żeby z jeszcze większą gorliwością akceptować swoje zwyczajne życie.”

„Być niecierpliwym to znaczy nigdy nie żyć naprawdę, a być zawsze w przyszłości, w tym co się wydarzy, ale czego przecież jeszcze nie ma.”

„Żeby współczuć , trzeba być samemu słabym i znać cierpienie; trzeba upaść, przewrócić się, trzeba umieć płakać.”
 „A sen potrafi budować łagodne granice między wydarzeniami. Nic nie może się zacząć ani skończyć naprawdę, dopóki kropki nad dniem nie postawi sen.”

„Mówić do kogoś, kto nie zrozumie, to próbować otworzyć zamek źdźbłem trawy, to kroić chleb gałązką bazylii, wkręcać żarówkę w ptasie gniazdo, wkładać dyskietkę między dwa kamienie. Daremnie.”

„Tak to jest, że nam nasi rodzice przypominają to, czego w sobie najbardziej nie lubimy, i w ich starzeniu się widzimy nasze liczne grzechy, myślałem, ale może to było coś więcej – czasem zdarza się, że dusze dzieci i rodziców są w istocie sobie wrogie i spotykają się w życiu, aby tę wrogość naprawić. Nie zawsze się to jednak udaje.”

„Co to za świat? Czyjeś ciało przerobione na buty, na pulpety, na parówki, na dywan przed łóżkiem, wywar z czyichś kości do picia… Buty, kanapy, torba na ramię z czyjegoś brzucha, grzanie się cudzym futrem, zjadanie czyjegoś ciała, krojenie go na kawałki i smażenie w oleju… Czy to możliwe, że naprawdę dzieje się ta makabra, to wielkie zabijanie, okrutne, beznamiętne, mechaniczne, bez żadnych wyrzutów sumienia, bez najmniejszej refleksji.”

„Gdyby można odmłodzić człowieka, jak drzewo. Ściąć z niego złe wspomnienia, zeskrobać cały ból, wszelkie rozczarowania, jak martwą tkankę; poobcinać błędy, głupie decyzje, pomyłki, prześwietlić myśli.”

„Ludzie myślą, że żyją bardziej intensywnie niż zwierzęta, niż rośliny, a tym bardziej – niż rzeczy. Zwierzęta przeczuwają, że żyją bardziej intensywnie niż rośliny i rzeczy. Rośliny śnią, że żyją bardziej intensywnie niż rzeczy. A rzeczy trwają i to trwanie jest bardziej życiem niż cokolwiek innego.”

„Wszystko przeminie. Mądry Człowiek wie o tym od samego początku i niczego nie żałuje.”

„…kiedy ludzie mówią ‘wszystko’, ‘zawsze’, ‘nigdy’ czy ‘każdy’, może to dotyczyć tylko ich samych, w świecie zewnętrznym bowiem nie istnieją takie ogólne rzeczy. Poradziła mi, żebym była uważna, bo jeśli ktoś zaczyna zdanie od słowa ‘zawsze’, to znaczy, że stracił kontakt ze światem, i że mówi o sobie.”


„Gdyby można było spojrzeć na świat bez żadnej ochrony, uczciwie i odważnie – pękłyby nam serca.”

„Jest czytelnik gąbka, czytelnik lejek, czytelnik cedzidło i czytelnik sito. Gąbka wchłania w siebie wszystko, jak leci, jasne jest, że potem dużo z tego pamięta, lecz nie umie wydobyć najważniejszego. Lejek – przyjmuje jednym końcem, drugim zaś wszystko, co przeczytane, z niego wylatuje. Cedzak przepuszcza wino, a zatrzymuje winny osad; ten w ogóle nie powinien czytać i lepiej, żeby zajął się rzemiosłem. Sito zaś oddziela plewy, żeby otrzymać najlepsze ziarno.”

„Myśli trzeba kryć, zwłaszcza gdy urodziłaś się na swoje nieszczęście kobietą. Myśl tak, żeby myśleli, że ty nie myślisz. Zachowuj się tak, żeby innych zmylić. Tak musimy wszyscy robić, a kobiety w szczególności".

„Jest w byciu obcym coś pociągającego, w czym się można rozsmakować, co wydaje się jak słodycz. Dobrze jest nie rozumieć języka, nie rozumieć zwyczajów, sunąć jak duch pomiędzy innymi, którzy są dalecy i nierozpoznawalni. Wtedy budzi się szczególna mądrość - umiejętność domysłu, chwytania spraw nieoczywistych. Budzą się też wówczas bystrość i przenikliwość. Człowiek, który jest obcy, zyskuje nowy punkt widzenia, staje się, chcąc nie chcąc, swoistym mędrcem. Kto nam wszystkim wmówił, że być swoim jest tak dobrze i tak wspaniale? Tylko obcy naprawdę rozumie, czym jest świat.”

„Coś, o czym się nie mówi, przestaje istnieć. [...] Oto jak wielka jest siła słowa: tam gdzie go zabraknie, znika świat. [...] Po co mówić? Gdyby chcieć się kogoś pozbyć ze świata, to nie za pomocą miecza ani ognia, ani żadnego gwałty. Trzeba o tym kimś milczeć, nigdy nie nazywać go po imieniu. W ten sposób sczeźnie na zawsze w niepamięci.”







Co twierdzą sami uczniowie o pracy metodą LEGO LOGOS?

Zapytałam ich o to po lekcji. Zobaczcie, co odpowiedzieli:

- "To było bardzo ciekawe doświadczenie. Klocki kojarzą się z zabawą, a my wykorzystaliśmy je do nauki interpretacji."
- "Nie wiedziałam, że mam tak bogaty zasób słów. Klocki otwierają nie tylko głowę, myślenie, ale też język."
- "Proszę Pani, chcemy więcej takich lekcji, ponieważ one poruszają wyobraźnią, pomagają spojrzeć filozoficznie na poruszane zagadnienia."
- "Praca z klockami integruje nas podczas wykonania zadania. Razem coś tworzymy."
- "Klocki ułatwiają interpretacje tekstów. Coś nieoczywiste staje się oczywiste."
- "Każdy może zbudować swoją myśl."
- "To była lekcja filozofii."
- "Każdy z nas miał inny cytat i na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że będzie to zadanie niemożliwe, a jednak stało się inaczej. Poszukiwanie interpretacji, sensu było dla nas przygodą."
Anna Konarzewska

poniedziałek, 2 grudnia 2019

Nauczyciel pasjonat

O ŻYCIU NAUCZYCIELA PASJONATA...


Napisałam ten artykuł po wielu rozmowach, spotkaniach z niesamowitymi ludźmi. Poczułam, że gdzieś te słowa muszą wybrzmieć, że może komuś pomogą. 

„Siła człowieka nie polega na tym, że nigdy nie upada, ale na tym, że potrafi się podnosić”. Konfucjusz

                                      O życiu eduwariata słów kilka…

Artykuł ten dedykuję moim cudownym koleżankom i kolegom, pasjonatom, eduwariatom, których spotkałam na swojej drodze kiedyś, dziś i spotkam jutro…
Pamiętajcie – w kupie siła! Nie jesteście sami!

Tak, pasjonaci też czasami przechodzą przez kryzys, też zadają sobie pytania, na które nie znają odpowiedzi. To z jaką determinacją wstajemy po upadku, będzie naszą siłą. Jeśli chce się osiągnąć coś więcej, to niestety trzeba być odpornym na wszelkie ciosy. Trzeba nauczyć się być obok wszystkiego: zazdrosnych spojrzeń, wątpliwości, blokad, presji. To trudne. Trzeba naprawdę znieść wiele. Jak uodpornić się na te ciosy?
W trakcie swego życia popełniamy sporo błędów, ale to właśnie one uczą nas, jak radzić sobie z trudami losu, z brakiem docenienia, z demotywacją. Rzeczywiście jest też tak, że prawdziwych przyjaciół nie poznaje się w biedzie, ale w szczęściu i sukcesie. Podejście do sukcesu bardzo szybko weryfikuje znajomych i przyjaciół z naszego środowiska. Oczywiście wolę szczere gratulacje, a nie te ze sztyletami w oczach… Przynajmniej wtedy ci, którzy nas nie szanują, to nie udają. Są też tacy, którzy próbują bardzo szybko podciąć skrzydła osobie, która coś osiągnęła. Nie mają skrupułów. Wyszukają najciekawsze wątki z naszego życia przeszłego i teraźniejszego, aby sprowadzić nas na ziemię, tylko dlatego, żebyśmy za długo „nie fruwali w przestworzach”. Wszelkie takie sytuacje trzeba potraktować jak kryzys w naszym życiu, bo on prowadzi do zmian.




Zawód nauczyciela jest wymagający. Nie każdy nadaje się do pracy w zawodzie, który jest niedoceniany przez społeczeństwo, przez państwo… Do tego dochodzą relacje z dyrektorem szkoły i współpracującymi z nami nauczycielami, rodzicami,  co również odbija się na tym, jak czujemy się w danym miejscu. Nauczyciel skazany jest stale na ocenianie przez wszystkich i wszystko. Najtrudniej ma nauczyciel, który się stara, który jak to mawiają „wychodzi przed szereg”. Dlaczego? Każdy patrzy na niego przez pryzmat perfekcjonizmu. Odczuwalna jest tu presja. Słyszymy: „Ty zawsze masz świetne lekcje”, „wszystko ci wychodzi”, „czego nie dotkniesz, to udaje się”, „o nic nie musisz się martwić, bo jesteś dobry”. Są to słowa, które wystarczająco dobry belfer słyszy na co dzień. Nakładają one na tego nauczyciela pręgierz profesjonalizmu. A nikt nawet nie pomyśli, ile razy dany nauczyciel podejmował próbę zmiany czegoś w swoim systemie pracy, ile razy ponosił porażki i uczył się wstawać, ile razy obrywał za to, że jest dobry i lubiany przez młodzież. Wystarczy jednak jeden mały błąd, a wszyscy widzą jego potknięcie. To potknięcie kładzie się długim czarnym cieniem na wszystkie jego osiągnięcia. Nauczyciel, który robi swoje przez 45 minut i nie angażuje się w życie szkoły, ma na pewno łatwiej. Jego potknięcia nie są uznawane za coś nadzwyczajnego…  Wiele spraw mu się odpuszcza, nie wymaga. Ale czy to dobrze? A może jest mu z tym po drodze? A może tak odnajduje się w tym systemie?


Bardzo istotne są też relacje belfra z gronem. Ważne jest, aby mimo różnic w potrzebach, poglądach, wartościach i w podejściu do edukacji, umieć rozmawiać, wchodzić w dialog a nie w spór. Każdy nauczyciel ma prawo być sobą. Jeśli ktoś chce być świetnym rzemieślnikiem w edukacji, to niech nim jest, a jeśli ktoś dąży do samorozwoju, innowacyjności i kreatywności, to niech to robi. Edukacja potrzebuje po prostu świadomych nauczycieli, czyli jednych i drugich. Uczymy naszych podopiecznych, jak poprawnie komunikować się z drugim człowiekiem, jak współpracować, więc sami też powinniśmy umieć ze sobą rozmawiać i wzajemnie pomagać. Ja mam szczęście! Nie czuję się odrzucona, inna... Grono, z którym pracuję jest wyjątkowe! Śmiejemy się razem, narzekamy razem, potrafimy działać razem!

Trudne są sytuacje też wtedy, kiedy nauczyciel pasjonat wkłada w swoją pracę całe serce oraz siły, a nie jest doceniany przez dyrektora oraz otoczenie. Niektórzy szefowie wykorzystują, nie tak jak powinni, zaangażowanych w sprawę edukacji nauczycieli. Niektórzy uważają ich za wrogów publicznych numer 1, za konkurentów, a nie wspólników. Są zazdrośni, nie chwalą, tylko krytykują. Są też tacy, którzy przeszkadzają nauczycielom, którzy próbują coś zmienić na lepsze, bo to im się w ich systemie nie mieści. Niektórzy z kolei dbają tylko o ranking szkoły w mieście czy kraju, nie zauważają aspektu społecznego, który jest ważniejszy niż wysokie wyniki z egzaminów zewnętrznych czy ilość olimpijczyków na liście szkoły.  Są też ci dyrektorzy, i chwała im za to, którzy rozumieją sens zmiany, wspierają nauczycieli nieszablonowych. Uznają ich za partnerów w dążeniu do zmiany, dają im poczucie wolności w działaniach oraz bezpieczeństwa. Potrzebni są dzisiejszej edukacji mądrzy i dojrzali przywódcy, którzy nie patrzą tylko na czubek własnego nosa, są ponad wszystkie banały i pozwalają nauczycielom oraz uczniom na swobodny rozwój. Przywództwo nie jest jednoznaczne z wygrywaniem w konkursach popularności. Prawdziwy przywódca potrafi wydobyć ze swoich pracowników to, co w nich najlepsze. Nawet najlepszy dyrektor nie zbuduje dobrej szkoły, dobrego zespołu bez ludzi, którzy kochają swoją pracę, wychodzą poza ramy systemu i patrzą szerzej, głębiej, widzą to, czego zwykły zjadacz chleba nie zauważa. Gdyby nie praca wielu eduwariatów (czytaj: pasjonatów), a przede wszystkim ich codzienność bycia autorytetem w relacjach z młodymi ludźmi, codzienność bycia obok drugiego człowieka, niektóre szkoły nie miałyby racji bytu. Bardzo ważne, aby taki nauczyciel umiał wykształcić w sobie system motywacji wewnętrznej, niezależnej od motywacji zewnętrznej. Wiadomo, że dobre słowa i słowa uznania są miłe. Przestawmy jednak swoje życie i myślenie na inne tory – tory niezależności od aplauzów, nagród i wyróżnień. Róbmy swoje, a jeżeli źle nam to zmieńmy środowisko, ludzi wokół. Ważne jest, aby nie uzależniać się też od opinii ludzi, którzy dla nas nic nie znaczą, nie są nam bliscy.


Jeszcze inną barierą są na drodze nauczyciela nieprzekonani do zmian rodzice lub uczniowie, którzy utknęli w systemie pruskim. Kiedy nauczyciel wprowadza inne formy nauczania, metody, czy inne sposoby oceniania, spotyka się z grubym murem niedowierzania. Szkoła kojarzy im się z przepisywaniem podręczników, wykuwaniem pojęć encyklopedycznych, ocenami, itp. Potrzeba tu wielu sił i odwagi.

Eduwariat to inny format nauczyciela. To nie ten, który wygrywa konkursy i olimpiady z uczniami, to nie ten, któremu zależy na wysokich słupkach „zdawalności”, to nie jest ktoś, kto udaje; to wyższa forma bycia nauczycielem. To ktoś, kto potrafi połączyć autorefleksję, pokorę i odwagę w edukacji. To ktoś, dla kogo uczeń jest ważny, bo edukacja to relacja. To ktoś, kto stale się rozwija, uczy i poszukuje, mimo niesprzyjającej sytuacji w obecnym systemie. To heros, siłacz współczesnej edukacji. I nawet nie wiecie, jak się cieszę, że ich znam, że z niektórymi pracuję, że stale ich poznaję… Otaczanie się inspirującymi ludźmi jest ważne, pomaga wstać z kolan, kiedy dopada nas chandra i szara rzeczywistość. Nauczyciel nieszablonowy musi mieć wewnętrzną siłę, ponieważ wychodząc ze strefy komfortu, naraża się na krytykę, plotki, niemiłe sytuacje. Każdy z nich musi mieć parasol ochronny zbudowany z takich elementów jak: wysokie poczucie własnej wartości, pewność siebie, przekonanie do swoich działań, sens zmiany, wsparcie najbliższych i ludzi podobnie myślących. Czy jestem eduwariatem? Nie wiem, ale na pewno bliżej mi do tych nauczycieli, bo rozumiem ich cel, ich sens działań i lubię przebywać w ich otoczeniu. Lubię eksperymentować, badać, szukać… Uwielbiam przebywać z uczniami, śmiać się z nimi, rozmawiać, a czasami smucić się… Czy dlatego czuję się lepsza od innych? Nie, ponieważ jestem tylko sobą!


Bycie eduwariatem jest czymś niesamowitym, daje i zabiera energię. Dzięki wszelkim działaniom oddolnym stajemy się ludźmi, którzy najpierw wymagają od siebie, a potem od drugiego człowieka. Pokazujemy, że można, dajemy wiarę tym, którzy zastanawiają się nad wyborem swojej ścieżki. Spotkania, w których biorę udział z inicjatywy Kreatywnej Pedagogiki, Hackathon Edukacyjny, ogólnopolskie zjazdy pasjonatów organizowane przez Dorotę, Irminę i Monikę, wszelkie spotkania z ludźmi, dają mi siłę, utwierdzają, że idę dobrą drogą, że nie jestem sama, że są ludzie, którzy myślą i czują podobnie.

Świadomie wybrałam taką drogę. Jest mi dobrze, jestem zadowolona z tego, co mnie spotkało, bo dzięki temu nauczyłam się wielu rzeczy, dowiedziałam się prawdy też o sobie, poznałam swoje możliwości i ograniczenia. Chcę zwrócić uwagę też na to, że są ludzie, którzy pracują w pocie czoła na swój sukces i to, co w życiu osiągają zawdzięczają sobie i swojemu trudowi a nie komuś. Z takich ludzi trzeba brać przykład, a nie lekceważyć. Bycie „dziwnym”, „innym” uważam za wyjątkowość. Istotna  jest przede wszystkim  świadomość współczesnego nauczyciela a nie to czy jest on pasjonatem, rzemieślnikiem czy opiekunem olimpijczyków. Ważny jest sens… oraz świadomość działań.



Pasjonaci też przechodzą przez kryzysowe sytuacje. Też powątpiewają, poszukują, zadają sobie pytania o sens, o dalszą edukację, walczą wewnętrznie.

Jak radzić sobie z kryzysem? Wypunktowałam to, co mi pomaga przeżyć te trudne chwile:

    1.     Rób swoje- po prostu!
    2.     Bądź odważny a zarazem pokorny.
    3.     Chodź swoimi ścieżkami. Nie podążaj za tłumem. Podejmuj decyzje zgodne z twoimi wartościami, nawet jeśli kogoś tym rozczarujesz.
   4.     Pamiętaj, że wszystkich nie zadowolisz, więc zadbaj o to, abyś przede wszystkim Ty dobrze czuł się ze swoją decyzją.
   5.     Nie pozwól, aby opinie innych ludzi wpłynęły na Twoje działania i uniemożliwiły Ci bycie sobą.
   6.     Zawsze wierz w siebie. Jeśli nie wierzysz w siebie, to kto zrobi to za Ciebie?
   7.     Ciesz się sobą, tym, co robisz, a nie krytykuj innych dla własnej przyjemności.
   8.     Podejmuj wyzwania, zadając sobie pytanie o ich cel, sens.
   9.     Miej empatię dla każdego, kto stara się robić swoje.
   10. Pomyśl czasami o swoich potrzebach, naucz się siebie zadowalać. Pamiętaj jednak o różnicy w dobrym i złym samolubstwie (dobre: dołożę starań, aby przespać się 8 godzin i mieć czas dla rodziny; złe: chcę się wyspać i oczekuję od innych, że będą chodzić wokół mnie na paluszkach).
   11. Przestań myśleć o sobie jak o profesjonaliście. Masz prawo do błędu jak każdy. Organizując wiele spraw w szkole, możesz o czymś zapomnieć, nie pomyśleć, nie zareagować odpowiednio. Daj sobie spokój z perfekcją i udowadnianiem swojej wartości.
   12. Ciesz się każdym swoim sukcesem! Zauważaj też te drobne, a nie tylko te większe.
   13. Przestań dwoić się i troić, niech inni też trochę się przyłożą do swojej pracy!
   14. Znajdź czas na spotkania z rodziną i przyjaciółmi, doceniaj ich obecność, są najlepszym lekarstwem na okres dekadencji. Otaczaj się ludźmi mądrzejszymi od siebie, innymi inspiratorami, pasjonatami. Przybywanie tylko w swoim towarzystwie też jest nam potrzebne. Czasami trzeba pogadać z kimś mądrym! 😉
   15. Naucz się obniżać sobie poprzeczkę – aby nabrać powietrze w płuca i być gotowym na kolejny start. Pozwól sobie na błędy i porażki, bo one wzmacniają.
   16. Naucz się segregować to, co ważne, mniej ważne i nieistotne. Nie będziesz czuł presji, bo stwierdzisz na przykład tak: „Irytuje mnie to zadanie, więc poczeka na swoją kolej.”. Jak będziesz gotowy, to wykonasz je. Nie spinaj pośladków. Wyluzuj.
   17. Używaj swych mocy, by służyć dobru, nie złu. Kibicuj sobie.
   18. Nie musisz zawsze współpracować z wszystkimi, możesz tez robić coś na własną rękę.
   19. Na pewne rzeczy nie mamy wpływu, uświadom to sobie.
   20. Puenta: „Jeśli nie robisz swojego, robisz sobie KUKU.” Sarah Knight

Anna Konarzewska