środa, 22 maja 2024

Refleksje uczennicy wokół wiersza Magdaleny Szpunar "Świadectwo szkolne"

 


O refleksjach moich uczniów i uczennic, które wzbudziła w nich poezja Magdaleny Szpunar pisałam tutaj: https://bycnauczycielem.blogspot.com/2024/05/praca-uczennicy-na-temat-wiersza.html

Dziś przedstawiam Państwu kolejną pracę, tym razem o świadectwach szkolnych. 

WARTO! TRZEBA JĄ PRZECZYTAĆ! 

Udostępniajcie wpis swoim dzieciom, rodzicom i nauczycielom! To ważne refleksje!

Wiersz Magdaleny Szpunar, który stał się pretekstem do rozważań znajduje się tutaj:



Poniżej przedstawiam za zgodą uczennicy jej pracę wokół wybranego wiersza. Autorką jest Lena Popczyk z klasy 2E w II Liceum Ogólnokształcącym w Gdańsku: 


Wiersz ,,Świadectwo szkolne” Magdaleny Szpunar bardzo mnie poruszył. Nawołuje on do głębszego, bardziej humanistycznego podejścia do edukacji, gdzie najważniejsze są relacje międzyludzkie i empatia. Autorka sugeruje, że prawdziwe zrozumienie matematyki polega na umiejętności mnożenia życzliwości i serdeczności, a nie tylko na operacjach arytmetycznych. W przypadku języka polskiego, istotne jest wykorzystywanie dobrych słów i poezji do zrozumienia rzeczywistości. W wychowaniu fizycznym, wartościowe jest nie dążenie do rywalizacji, lecz do współpracy i harmonii z innymi. Z biologii, kluczowe jest zrozumienie, że człowiek to coś więcej niż ciało i tkanki - to istota posiadająca ducha i emocje. Z fizyki ważniejsze jest pojmowanie praw człowieka niż suchych praw fizycznych. Z chemii, autor podkreśla znaczenie "chemii" międzyludzkiej i dostrzegania w innych ludzi, niezależnie od ich tożsamości. W geografii, najważniejsze jest zrozumienie, że nikt nie jest obcy, a wszyscy są częścią jednej ludzkości, i umiejętność przełamywania granic i murów nienawiści. Według autorki powinniśmy być oceniani z tego co nie tylko mamy w umyśle, lecz także w sercu. Uważam, że brakuje tego w dzisiejszych szkołach. Jako małe dziecko od zawsze byłam nastawiana na otrzymywanie jak najlepszych ocen. Co roku przed rodzicami byłam w stanie pochwalić się świadectwem z paskiem. Po paru latach zaczęłam zastanawiać się, czy to coś tak naprawdę znaczy. Kawałek papieru, który w mojej głowie definiował moją wartość, był dla mnie całym światem. Rok temu zaczęłam głęboko rozmyślać nad tym, kim jestem i czego chcę; co mnie definiuje i sprawia, że czuję się wartościowa. Dzień przed pójściem do pierwszej klasy liceum, poszłam do parku i obserwowałam przechodniów. Zwróciłam uwagę na panią, która bawiła się z dzieckiem i na starszego pana, który karmił gołębie. Rozmyślając coraz bardziej nad sobą, doszłam do wniosku, że w innych cenię empatię, zrozumienie i przede wszystkim ludzkość i chciałabym, żeby to było cenione też we mnie. Przez mój cały pobyt w parku, ani razu przez głowę nie przeszła mi myśl, aby zdefiniować kogokolwiek po tym, jaką miał ocenę na świadectwie, było to nieistotne, jedyne na co zwracałam uwagę to to, jacy ci ludzie byli w stosunku do siebie nawzajem. Czytając wiersz Magdaleny, wracałam myślami do sytuacji z parku.

Zgadzam się z autorką i myślę, że umiejętność nawiązywania głębokich relacji jest najcenniejsza rzeczą na tej ziemi. W tych czasach coraz trudniej jest dostrzec szczerze kontakty. Chowając się za książką lub smartfonem, uciekamy w to, co jest nam znane, bojąc się otwierać na ludzi. Jako ,,szóstkowa” uczennica, lecz także zagubiona nastolatka, doszłam do wniosku, że to co we mnie jest najważniejsze to to, jak traktuję siebie i innych. To coś nad czym powinnam pracować, lecz także mój powód do dumy. Mogę nie mieć odrobionej pracy domowej lub zapomnieć wzór, lecz znam miłość, znam empatię, pamiętam każdy uśmiech ważnej mi osoby i rozumiem, co to jest doświadczyć głębokiej relacji.

Podsumowując, myślę, że zamysłem autorki wiersza było zwrócenie uwagi na to, co jest najważniejsze, a mimo wszystko bardzo pomijane. Jesteśmy czymś więcej niż tylko zapamiętanymi regułami i nieznaczącymi liczbami. W wirze roku szkolnego łatwo jest o tym zapomnieć, zatracając się w sprawdzianach, lecz musimy o tym pamiętać, że nasza prawdziwa wartość i to z czego powinniśmy być oceniani leży w naszych sercach.


Leno, bardzo dziękuję Ci za Twoje refleksje! 

Jestem poruszona do głębi Twoimi spostrzeżeniami na temat edukacji.

Polecam ten tekst wszystkim twoim rówieśnikom, ale przede wszystkim dorosłym, którzy wprowadzają presję świadectwa.

Anna Konarzewska



poniedziałek, 20 maja 2024

Praca uczennicy na temat wiersza Magdaleny Szpunar


 Moi uczniowie ostatnio otrzymali zadanie interpretacji wybranych wierszy Magdaleny Szpunar. Wiersz miał być pretekstem do rozmyślań o naszej współczesności. Było to zadanie dla chętnych. Nie chcę się rozpisywać na temat swoich refleksji, bo w tym i w kolejnych wpisach bohaterami/bohaterkami będą moi uczniowie/uczennice. Sami zobaczcie. Poczytajcie. Podzielcie się swoimi refleksjami. Zamieszczam pracę w oryginalnej pisowni. Autorzy i autorki zgodzili się na publikację prac i podpisanie ich nazwiskiem. 


Tekst Magdaleny Szpunar, nad którym pracowała Joanna Szymańska z klasy 2e w II Liceum Ogólnokształcącym w Gdańsku:


Wiersz Magdaleny Szpunar „A jak już ściągniesz z siebie” szczególnie zwrócił moją uwagę. Może to przez prostotę słów, które udało mi się zrozumieć na początku tak łatwo. Jednak wchodząc głębiej w interpretację tekstu, czytając go kolejny raz, słowa nabierały nowego znaczenia i prowadziły do kolejnych rozmyślań. Tekst ten wydaje mi się bardzo bliski. Mówi o tym, kim tak naprawdę jest nagi człowiek, bez tytułów, bez osiągnięć, bez pochwał, jakie dostaje czy dostawał. Kim tak naprawdę jestem ja? Czy bez aprobaty innych ludzi byłabym tą samą osobą i czy dalej dążyłabym do wyznaczonych przeze siebie celów?

Ludzie często mają problem z zaakceptowaniem samych siebie... siebie, czyli właśnie osoby, która jest pod spodem, bez „tytułów orderów i stanowiska”. Chciałabym skupić się tu nie na wyglądzie, ale na osobowości, ponieważ to ona bardziej obrazuje tu osobę obraz nagiego człowieka. Osobowość związana jest z rzeczami nabytymi w trakcie naszego życia, tak naprawdę od urodzenia , a  kiedy zyskamy już własną świadomość możemy kreować naszą osobowość, jak tylko chcemy. Potrzeba jednak do tego silnej woli i skupienie się na samym sobie, aby nasza percepcja samego siebie nie została zaburzona przez to, jak patrzą na nas inni. Dlatego czasami możemy mieć problem z zaakceptowaniem własnego „ja”, iż owe „ja” zostało oparte na spojrzeniu innych, nie koniecznie tym dobrym spojrzeniu. Kiedy nikt nas nie docenia i nie daje pochwał, możemy czuć się zdemotywowani do działania, tym bardziej jeśli ktoś mówi nam, że notorycznie robimy coś źle. Możemy wybrać jakie odpowiedzi zwrotne, przyjmujemy i pozwalać, aby te kształtowały nas i uzupełniały. Nawet te wychodzące z własnej krytyki. Warto zauważyć, że człowiek bez niej byłby bardziej wolny, czyż nie? Czy bez możliwości katowania samego siebie życie nie byłoby łatwiejsze? W końcu, człowiek jest tym, czym potrafi przyjąć, że jest. Kiedy się rodzimy, można powiedzieć, że jesteśmy czystym płótnem, na którym od momentu narodzin możemy zacząć malować siebie: swoje zainteresowania, hobby, upodobania, ulubione jedzenie, nakładać ulubione wspomnienia, ważne momenty, również te przykre. Jesteśmy naszymi konfliktami, reakcjami, wspomnieniami. Nie zawsze to wszystko może się nam podobać, nie możemy wyprzeć tego, co już się stało i co wywarło na nas jakiegoś rodzaju piętno, które ukształtowało na takich ludzi, jakimi jesteśmy teraz. Możemy tylko się udoskonalać, kiedy zdołamy przejąć kontrolę nad własnym określaniem tego, czego pragniemy. W trzeciej, ostatniej strofie wiersza, autorka tekstu zadaje nam pytanie: „A jak już ściągniesz wszystko z siebie/jaki człowiek na ciebie patrzy/jak bardzo nie chcesz na niego patrzeć/czym chcesz zasłonić tą nagość i nędzę”? Pod koniec dnia, nawet użyje tu sformułowania „pod koniec życia”,  kiedy weźmiemy wszystko pod  uwagę, czy jesteśmy w stanie stwierdzić kim byliśmy? Uważam, że jeśli jesteśmy w stanie zaakceptować siebie i wszystkim, czym jesteśmy, to tak. Nie musimy mieć orderów czy tytułów, czy nie wiadomo jak wysokich i dobrze płatnych stanowisk zdobytych podczas życia, zależy to od nas czy pod koniec zaakceptujemy to, jaką osobą byliśmy pod spodem. Oczywiście awans czy posiadanie pieniędzy ułatwia nam w jakiś sposób życie i daje szczęście, przez co możemy zacząć inaczej spoglądać na to, czy jesteśmy choć trochę bardziej godni spojrzenia na samego siebie jako dobrego człowieka, jednak nie jest to prawidłowy wyznacznik naszej persony, ponieważ tutaj jego rolę odgrywają pieniądze, które są materiałem ulotnym. Możemy powiedzieć, że osoba jest „bogata”, myślę że większość z nas od razu, nie zdając sobie do końca sprawy, uznała słowa „bogata” za wyznacznik szczęścia tej osoby, ponieważ taka osoba mogłaby rozwiązać wszystkie swoje problemy pieniędzmi, więc równie dobrze możemy założyć, że posiada ona eteralne szczęście. Ale ta „bogata” osoba, żyje na tej samej ziemi co my, oddycha tym samym powietrzem, również maluje swoje własne płótno. Może mieć takie same problemy jak osoba, która nie jest uważana za bogatą. Pod koniec dnia, kiedy stajemy przed lustrem, widzimy siebie, pomalowane płótno, którym jesteśmy, wszystkie nasze zalety i wady-tutaj ”nagość i nędzę”. Moim zdaniem wcale nie musimy tego zakrywać, a dokładniej nie musimy chcieć tego zakrywać. Wszystko to obrazuje, kim jesteśmy, motywuje albo też nie do pracy nad sobą, bo przecież nie musimy chcieć być lepszymi ludźmi, wszystko zależy od nas, od naszej własnej percepcji świata i tego czym jest, czy jest dla nas ważny, czy my jesteśmy ważni dla samych siebie, czy przyjmiemy do siebie nie konstruktywną krytykę czy też zdecydujemy, że nie jest ona nam potrzebna i tylko obrzydzi nam spojrzenie na samego siebie.

Nie wykluczam też tego, że niektórzy przez całe swoje życie noszą maskę i pokazują nam drugi obraz siebie, wykreowany względem otaczającego świata i ludzi, iż może chcą zakryć tę „nagość i nędzę”. Zacytuje tu Franza Kafkę: „Zawstydziłem się, gdy zrozumiałem, że życie to bal przebierańców, a ja przybyłem ze swoją prawdziwą twarzą.” Zgadzam się, że życie faktycznie jest balem przebierańców, przez cały nasz żywot prawdopodobnie spotkamy więcej osób, które wcale nie są tą samą osobą dla siebie, co dla nas. Ludzie mogą od nas wymagać, abyśmy pokazywali prawdziwych siebie, możemy też robić to z własnej woli czy nawet bez zdawania sobie z tego sprawy. Ale zawsze mamy możliwość, aby zaprzestać pokazywania swojego prawdziwego płótna i w zamian zacząć pokazywać to drugie, które może bardziej przypodoba się innym, lub też nam samym.

Nieważne jak bardzo nie chcemy patrzeć na człowieka który ukazuje się naprzeciwko nas w lustrze, jak bardzo podczas życia zmieni się jego wygląd czy charakter, ile kolorów nabierze jego płótno i jaki obraz z niego powstanie, zawsze w odbiciu będzie tam ten sam człowiek, z maską czy też bez.


Asiu, dziękuję Ci za Twoje cenne refleksje. Jesteś czułą i mądrą obserwatorką codzienności i egzystencji człowieka.

Anna Konarzewska